23 stycznia 2019 roku to dzień premiery kolejnej górskiej książki Wydawnictwa Agora. Dominik Szczepański – współautor bestsellerowej publikacji o życiu Adama Bieleckiego – podjął się tym razem próby przedstawienia życiorysu Tomasza Mackiewicza.
Druga już na polskim rynku książka o „Czapkinsie” (po „Nanga Dream” Mariusza Sepioło, Wydawnictwo Znak, 2018) ma szansę stać się hitem sprzedażowym. Szczepański jest autorem znanym i cenionym. Ponadto, wewnątrz znajdziemy także wypowiedzi innych himalaistów, w tym partnerki głównego bohatera z ostatniej wyprawy – Elisabeth Revol.
Zgodnie z zapowiedzią wydawcy, „Czapkins” to historia o miłości i samotności; uzależnieniu i wyzwoleniu; poszukiwaniu prawdy i walce z własnym ego. A także o niezwykłym marzeniu, które zmieniło życie Mackiewicza i ludzi wokół niego. Ale przede wszystkim to opowieść o wolności, jej pragnieniu i wcielaniu w życie. Wolności do końca.
– Tomek to niesamowita postać. Wyszedł z narkotyków, odnalazł życiową drogę w górach. Myślę o nim jako o świetnym wspinaczu. Tym wszystkim, którzy śmieją się ze stylu, w jakim działał Tomek, krytykują go jako himalaistę, chciałbym powiedzieć, że Tomasz Mackiewicz zdobył w lekkim stylu jeden z najtrudniejszych ośmiotysięczników. Dokonał tego częściowo nową drogą i to w zimie. To sportowe osiągnięcie na skalę światową. Osiągając wymarzony cel postawił jednocześnie pomnik ludzkiej niezłomności. Z historii Tomka wybrzmiewa przesłanie, że jeśli, masz marzenie, to zamiast szukać wymówek po prostu zacznij je spełniać. – mówi Adam Bielecki.
– U Tomka fascynowało mnie, że potrafi zamienić górę w swój dom. To było zawsze moim marzeniem. Mackiewicz był objawieniem, powrotem do czystych intencji, czystego alpinizmu. Zginął człowiek, czuję, że pokrewna mi dusza. Człowiek, którego doskonale rozumiem, nieskazitelny, czysty w swojej relacji z górą. Ktoś, kto podjął się pięknego dzieła. Prawdziwy artysta, być może jedyny w całym polskim wspinaniu. To, czego dokonali z Revol jest jednym ze znakomitszych osiągnięć w historii himalaizmu. Kobieta z mężczyzną realizują niebywale przygodowe przedsięwzięcie. To jest podróż, przy której bledną wszystkie inne wędrówki. – dodaje Wojtek Kurtyka, zdobywca Złotego Czekana za całokształt dokonań wspinaczkowych, którego biografia ukazała się w zeszłym roku również nakładem Agory.
Fragment:
Tomek patrzy na śnieżną jamę z niepokojem, wygląda, jakby w środku coś mieszkało. Prawie krzyczy do Eli, żeby uważała, bo zaraz wyskoczy na nich śnieżna pantera. Ale przypomina sobie, że
jest na wysokości 7000 metrów. Zimą.
Do bazy przychodzą późno. Nikt się ich nie spodziewa, wszyscy się kładą, oczekując, że zejdą dopiero następnego dnia. Tomek jest pobudzony, długo nie może zasnąć. Gada, opowiada historię, która ma ilustrować jego podejście do góry.
– Myśliwy chce ustrzelić małpę. Ale małpa jest zbyt szybka, nie sposób w nią trafić. Myśliwy zastawia więc pułapkę. Drąży dziurę w kokosie i wkłada do środka banana. Jeden kawałek sznurka przywiązuje do kokosa, drugi trzyma w ręce. Małpa wkłada łapę do środka, łapie owoc, ale dziura jest zbyt mała, nie może wyciągnąć banana. Myśliwy ciągnie za sznurek, kokos i małpa się zbliżają. Zwierzę widzi swego mordercę, wie, że za chwilę zginie, ale nie jest w stanie puścić banana. Nie ma takiej funkcji w głowie. Dokładnie tak samo jest ze szczytem, ale to nie góra jest mordercą. Mordercą jest ego. Możesz się zabić, próbując wejść na szczyt. Ale to nic więcej jak karmienie twego ego. Bo ono jest głodne. Jeśli potrafisz wyrzucić banana, nie jesteś już małpą, tylko kimś więcej. Szczyt jest niczym, tylko kupą kamieni i lodu, nic tam na górze na ciebie nie czeka. Wydaje ci się, że jak tam wejdziesz, to dostaniesz skarby świata, ale to przyszłość, która się nie wydarzy, bo w tej chwili się zabijasz. Gdy to zrozumiesz, możesz wyrzucić banana i zostawić łowcę z kokosem.