Kiedy wychodzi książka, poświęcona wciąż aktywnemu sportowcowi, często przyjmowana jest z przymrużeniem oka. Powód? Wydawane głównie na fali ich ostatnich sukcesów, nie zawsze napisane są obiektywnie i opisują głównego bohatera w sposób wyidealizowany. Jedna biografia Luisa Suareza już się w Polsce pojawiła (L. Caioli, „Luis Suarez. Pistolet”, Wydawnictwo Amber), teraz przyszedł czas na kolejną. Czy jest warta uwagi?
W listopadzie nakładem wydawnictwa Sine Qua Non premierę miała autobiografia urugwajskiego napastnika FC Barcelony – „Przekraczając granice” – którą we współpracy z piłkarzem spisali dwaj dziennikarze – Peter Jenson i Sid Lowe.
Suarez nie jest nudnym zawodnikiem, dlatego jego życiorys już teraz jest godny opowiedzenia. Oskarżany o rasizm, skłonności do gryzienia rywali, czy wyjątkowe emocje, którymi charakteryzuje się na boisku – jego postać intryguje a historia niesamowicie wciąga. To ciekawa opowieść od pierwszych do ostatnich stron książki.
Standardowy początek, opisujący dorastanie na ulicach rodzinnego miasta zgrabnie przenosi się do pierwszej miłości Suareza. Wątek ciekawy i – jak na tego typu literaturę – cechujący się dużą dozą romantyzmu, z którego główny bohater szerzej nie był znany.
Nie brakuje tutaj najbardziej interesujących wątków, w których Suarez tłumaczy, dlaczego gryzł swoich rywali i komentuje nałożone na niego sankcje. Nieco zapomniany już wątek Patrice’a Evry i rasizmu również został tutaj wyjaśniony z punktu widzenia „winnego”.
– To nie jest tak, że chcę wygrywać. Ja muszę wygrywać! – mówi Suarez. Ta pewność siebie i determinacja doprowadziła go na szczyt, dzięki któremu w wieku niespełna 30 lat możemy czytać o nim książki. „Przekraczając granice” nie jest może lekturą obowiązkową, ale to dobra książka, warta swojej ceny.