Adharanand Finn, współpracownik „Runner’s World”, przez wiele lat przyglądał się kenijskim biegaczom i ich zwycięstwom w najsłynniejszych biegach długodystansowych, maratonach oraz biegach ulicznych, aż w końcu zapragnął poznać sekret ich niebywałej szybkości i przekonać się, czy zdoła dotrzymać im kroku.
Zabrawszy rodzinę (i sprzęt do biegania), przeniósł się z angielskiego hrabstwa Devon do niedużego miasteczka Iten w Kenii, światowej stolicy biegania, ojczyzny setek najwybitniejszych kenijskich sportowców. Finn zawiązał buty, postawił nogę na szlaku i zaczął biegać ramię w ramię z mistrzami olimpijskimi, młodymi obiecującymi sportowcami i bosonogimi dziećmi. Jadł to samo, co oni, jeździł z nimi na obozy treningowe, rozmawiał z ich trenerami i wstawał o piątej rano, by biegać po wzgórzach. Zwieńczeniem tego trudu była realizacja marzeń: start u boku Kenijczyków w pierwszym maratonie Adharananda, niełatwym wyścigu przez krainę lwów.