W niedawnym wywiadzie Hanny Urbaniak z Katarzyną Kiedrzynek polska piłkarka stwierdziła, że „w Polsce nie jesteśmy mentalnie gotowi na kobiety grające w piłkę”. Tym ciekawiej zapowiadała się lektura wydana w serii Ciepło/Zimno przez Wydawnictwo Magnus, której tematem przewodnim była żeńska twarz najpopularniejszej dyscypliny sportowej na świecie.
4 kwietnia wspomniany we wstępie wydawca opublikował książkę „Kobiety i futbol. Kompleksowo od A do Ö”, której autorem jest Jared Burzynski. Człowiek ten postanowił przelać na papier swoje przemyślenia o kobiecej piłce nożnej, którą śledzi od wielu lat i która interesuje go dużo bardziej, niż męski odpowiednik tego sportu.
Tytuł ten nie jest zbyt obszerny – całość zamyka się w niespełna dwustu stronach, ale trzeba zaznaczyć, że wewnątrz znajduje się sam tekst, bez jakichkolwiek zdjęć, bo i nie były one w tego typu materiałach potrzebne. Cała opowieść podzielona jest na kilkanaście różnych rozdziałów, które ułożone są w alfabetycznej kolejności i poruszają tematy zarówno typowe, jak i te bardziej niewygodne. Autora do spisania swoich przemyśleń motywowało kilka czynników, z których podstawowym była najprawdopodobniej ignorancja osób zajmujących się opisywaniem tej dyscypliny „z doskoku”. Przede wszystkim jednak, jest ona hołdem dla splotu wydarzeń, które sprawiły, że zamiast „wybrać się do ulubionego teatru muzycznego” i zostać recenzentem musicali pokroju La La Land dane mu jest relacjonować kobiecą stronę piłki nożnej.
Burzynski stara się przedstawić na kartach tej książki momenty kulminacyjne dla rozwoju medialnego kobiecego futbolu w różnych krajach, zwracając również uwagę na swego rodzaju dyskryminację, która widoczna jest w niektórych przekazach tego sportu. Opisuje seksizm i hierarchizowanie zawodniczek względem nie umiejętności, a urody. Ponadto, szczególnie mierżą go damsko-męskie analogie i porównywanie piłkarek do ich męskich „odpowiedników”. Uważa bowiem, że świat kobiecego futbolu jest na tyle duży, że nie powinien być na siłę porównywany i winien żyć własnym życiem. W ten sposób wysnuwa teorię, że to wcale nie Manuel Neuer był protoplastą współczesnego modelu bramkarza-obrońcy, a Hedvig Lindahl, która wypady wspomagające swój zespół rozpoczęła dużo wcześniej. Próbuje również wyjaśnić fenomen amerykańskich bramkarek – to właśnie panie z tego kraju są nadzwyczaj pewne, kiedy stoją między słupkami. Pomagać ma im w tym uprawiany od dziecka – ze względu na sporą popularność w USA – softball, czyli sport oparty na refleksie i chwytaniu.
Autor zwraca również uwagę na szczególnie niski poziom sędziowania – nawet Bibiana Steinhaus, która sędziowała spotkania w męskiej Bundeslidze została oceniona bardzo surowo.
„Kobiety i futbol” nie są literackim majstersztykiem – jest tutaj trochę powtórzeń (z drugiej strony ile można znaleźć synonimów do słowa „zawodniczki”, czy „piłkarki”?), czasem zdarzają się drobne błędy w korekcie. „Kobiety i futbol” to jednak ciekawa pozycja na polskim rynku literatury sportowej, bo poruszająca temat do tej pory niewyeksploatowany. Owszem, pojawiały się już publikacje m.in. Artura Kity, ale większość z nich była klubowymi monografiami, albo poświęcone były rozwojowi kobiecej piłki wyłącznie na terenie naszego kraju. Dla czytelników chcących odświeżyć sobie umysł tytuł ten może być zatem ciekawą alternatywą.
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]