Zakazane gole

Zakazane gole

GoleMimo że podczas niemieckiej okupacji uprawianie sportu, a więc także granie w piłkę nożną, było zabronione, Polacy nie chcieli zaakceptować tego zakazu. W wielu miastach rozgrywano nie tylko spotkania towarzyskie, ale tworzono cały system rozgrywek, dający mieszkańcom okupowanych terenów Polski przynajmniej chwilowe poczucie normalności. Właśnie o piłkarskich meczach organizowanych w latach 1939-1944 w Warszawie pisze w książce „Zakazane gole” Juliusz Kulesza.

Pozycja napisana przez 86-letniego autora, powstańca warszawskiego, a także kronikarza dziejów stolicy, trafiła do księgarni na początku września. Nie jest to jednak pierwsza książka w całości traktująca o tej tematyce. Już w 1982 roku publikację zatytułowaną „Piłka nożna w okupowanym Krakowie” wydał Stanisław Chemicz. Pozycja ta doczekała się drugiego wydania w 2000 roku, ale na kolejną, tym razem poświęconą futbolowi w okupowanej Warszawie, przyszło nam poczekać dwanaście lat. W 2012 roku ukazała się bowiem książka „Podziemny futbol 1939-1944”, której autorem był Juliusz Kulesza. Jego dzieło recenzowałem swego czasu na portalu SportowaHistoria.PL. W tamtej publikacji nacisk położony został na dzieje Polonii Warszawa, dlatego nowsza pozycja Kuleszy jawi się jako książka, przynajmniej w początkowych fragmentach, bardziej kompleksowa.

Z pamiętnika żoliborzanki
Nie jest tak jednak do końca, gdyż po raz kolejny autor postanowił bliżej przyjrzeć się jakiemuś konkretnemu wycinkowi rzeczywistości. W „Zakazanych golach” jest to futbol na Żoliborzu, czyli dzielnicy, w której do lutego 1943 roku mieszkał Kulesza. Jak łatwo się domyślić, autor książki był jedną z tych osób, która, narażając życie, śledziła zmagania piłkarzy. Ba, Juliusz Kulesza nie tylko obserwował mecze, ale też sam w piłkę grywał. Z racji swojego młodego wówczas wieku (urodził się w 1922 roku), występował w juniorskiej drużynie AKS. Pochylenie się nad kwestią żoliborskiego futbolu wydaje jest więc całkiem zrozumiałe. Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego autor postanowił poświęcić temu tematowi niemal dokładnie poł książki. W 2010 roku do jego rąk trafił pamiętnik młodej, prawdopodobnie 16-18 letniej żoliborzanki, szczegółowo wspominającej mecze, których była świadkiem. Właśnie to źródło stało się „kręgosłupem” książki, jak określa to autor.

W krótkim wstępie Kulesza opisuje okoliczności stania się posiadaczem tego pamiętnika, a także wspomina o innych tekstach i źródłach, na których oparł swoją pracę. Zwraca uwagę, że o ile o futbolu w okupowanej Warszawie trudno napisać coś więcej, niż to, co zawarte zostało w dotychczasowych artykułach i opracowaniach, nikt nie pochylał się do tej pory nad kwestią piłki nożnej w poszczególnych dzielnicach. „Zakazane gole” są więc dziełem pionierskim, a jego niewątpliwą wartością są ustne przekazy uczestników i świadków okupacyjnych meczów. Po wstępie, w którym Kulesza wyjaśnia „techniczne” kwestie swojej pracy, w książce znalazł się rozdział zatytułowany „Gdy jeszcze było wolno…”. Na kilkunastu stronach autor przedstawia stan polskiej piłki okresu międzywojennego, skupiając się nie tylko na najlepszych klubach warszawskich – Legii, Polonii i Warszawiance, ale pisząc także o futbolu ligowym i występach reprezentacji. Po tych fragmentach przechodzi już do głównego tematu książki, czyli rozdziałów „Na boiskach okupowanej Warszawy” i „Żoliborskie gole”.

Dziś już tak się nie pisze…
Tematyka wojennego futbolu w „Zakazanych golach” przedstawiona została nie tylko bardzo kompleksowo i dokładnie, ale także w sposób ciekawy. Autor pisze swoim osobliwym stylem, z charakterystyczną składnią i językiem, którego trudno uświadczyć dziś w innych książkach (czy ktoś używa jeszcze staropolskiego „atoli”?). To dodaje książce niesamowitego klimatu, a także sprawia, że warstwa językowa idealnie pasuje do opisywanego okresu. Nie można się jednak temu specjalnie dziwić. Jak wspominałem, autor należy do przedwojennego pokolenia, co w przypadku książki o tej tematyce ma same zalety. Oprócz charakterystycznego stylu, autor, jako świadek tamtych wydarzeń, potrafi bowiem zweryfikować informacje zawarte w źródłach. Pisząc na przykład o zamknięciu parku Żeromskiego, w którym drużyny z Żoliborza rozgrywały swoje mecze, skłania się ku wersji z pamiętnika żoliborzanki. Dziewczyna podaje, że park zamknięto w październiku 1942 roku, historycy twierdzą, że dziewięć miesięcy później, ale nie zgadza się z tym autor, który pamięta, że w 1943 roku nie oglądał już meczów tam rozgrywanych.

W kilku innych miejscach Kulesza także dokonuje weryfikacji faktów, powołując się na własne wspomnienia (wytyka na przykład nieścisłość twórcom Encyklopedii Piłkarskiej Fuji). To niewątpliwie duża zaleta książki, bo inny, młodszy autor piszący na temat futbolu w okupowanej Warszawie, mógłby jedynie zawierzyć źródłom. Ale nie tylko w doświadczeniach autora leży siła. Warte podkreślenia jest także to, że przedstawia temat w sposób kompleksowy. Pisze o najpopularniejszych miejscach, w których dochodziło do meczów, wymienia mnóstwo zawodników, którzy brali w nich udział, prezentuje tabele rozgrywek w poszczególnych latach z bilansem zespołów, opisuje ich historię, aresztowania członków czy mecze z drużynami krakowskimi. Temat przedstawiony został więc bardzo kompleksowo, mimo że książka nie jest szczególnie obszerna – z indeksem nazwisk i bibliografią liczy łącznie 160 stron. Okazuje się jednak, że to wystarczająca objętość, by wyczerpująco napisać o futbolu w okupowanej Warszawie.

O historii w sposób ciekawy
Pisarski styl Kuleszy, jego doświadczenie, a także kompleksowe podejście do tematu, to niewątpliwe zalety książki „Zakazane gole”. Największym atutem jest chyba jednak fakt, że autor pisze bardzo interesująco, umieszczając w publikacji wiele ciekawostek. W jednym miejscu zaznacza na przykład, że rezerwowym bramkarzem Promyka był Andrzej Łapicki, później znany aktor, w innym podaje, że jedna z drużyn przyjęła żartobliwą nazwę… Bimber i pod takim właśnie szyldem rozgrywała swoje mecze. W jeszcze innym fragmencie jest mowa o występującym w barwach Korony niemieckim piłkarzu nazywającym się Milke, który po wojnie miał występować nawet w angielskiej Premiership. Gdzie indziej z kolei autor przytacza historię Wiślaka Władysława Giergiela, który przyjeżdżał z Krakowa grać w barwach Piaseczna. Podczas powrotu z jednego z meczów został on postrzelony przez… partyzantów ostrzeliwujących pociąg, którym wracał. Wszystko dlatego, że jechali nim także urlopowani żołnierze Wehrmachtu.

Czytelnik, który sięgnie po „Zakazane gole”, znajdzie w książce wiele podobnych ciekawostek. To niewątpliwie zwiększa wartość dzieła Kuleszy, podobnie jak liczne zdjęcia pochodzące najczęściej z archiwum autora i Muzeum Powstania Warszawskiego, a także wyróżnione na ciemniejszym tle teksty, w których twórca publikacji przybliża na przykład ówczesne przepisy gry w piłkę albo wyjaśnia pojęcia niemające nic wspólnego ze sportem – Schupo, Polskie Państwo Podziemne czy Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. To czyni z dzieła Juliusza Kuleszy książkę o dużej wartości historycznej, porównywalnej z wartością sportową. Co do tej drugiej, warto zaznaczyć, że w książce czytelnik przeczyta też o znanych przedwojennych piłkarzach, którzy uczestniczyli w okupacyjnych meczach – Władysławie Szczepaniaku, Mieczysławie Graczu czy Henryku Martynie. To wszystko sprawia, że dla osób interesujących się historią polskiego sportu, „Zakazane gole” to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.