Szermierz i pasjonat gór w mrocznych czasach

Bartłomiej Najtkowski

„Kurczab. Szpej, szpada i tajemnice. Niezwykłe życie Janusza Kurczaba” to biografia kompletna, ponieważ himalaista i szermierz, człowiek renesansu został nam przedstawiony drobiazgowo, a jako że żył w ciekawych i niewesołych czasach, książka jest jeszcze bardziej pasjonująca.

 

Owe ciekawe czasy były zarazem ponure. Autorzy Wojciech Fusek i Jerzy Porębski prowadzą nas przez całe życie głównego bohatera niemal od jego wczesnego dzieciństwa. Dowiadujemy się, że zrazu było wspaniale, ale z czasem jako dziecko mocno dotknęło go rozstanie z gosposią, bo rodziny nie było już stać, by pomagała jej dalej.

 

Wojenne i powojenne doświadczenia

 

Wychowywał się w czasie wojny, bardzo mocno związał się z mamą, ojca, którego często nie było w domu, stracił, bo ten działał w konspiracji i Niemcy nie okazali mu litości. Mając kilka lat, widział, jak w Polsce wprowadzany był nowy polityczny ustrój, jak Armia Czerwona miała „wyzwalać”, a de facto zniewoliła Polskę.

 

Pech w dzieciństwie i potrzeba pomagania

 

Chociaż miał w dzieciństwie pecha, gdy jego ręka została przygnieciona i zgruchotana, gdy rywalizował z innymi zawodnikami jako szermierz, dawał sobie radę. Dowiadujemy się też, że pokochał góry dzięki Tatrom. Można domyślać się, iż dlatego, że był człowiekiem tajemniczym, nieskorym do zabawy w okresie szkolnym, lubił dużo rozmyślać. Miał też potrzebę pomagania innym, np. udzielając korepetycji z matematyki.

 

Pamiętne igrzyska w Rzymie

Chociaż w pierwszej kolejności kojarzymy Kurczaba z górami, to występy na IO w Rzymie w roli szermierza stanowią ważny etap jego życia. Tam nie tylko sam toczył boje z rywalami, ale obserwował też, jak Cassius Clay walczy ze Zbigniewem Pietrzykowskim. Wtedy też IO stały się prawdziwie globalnym wydarzeniem, dokonywał się przełom: telewizja wzięła górę nad radiem. On, choć był pod wrażeniem Zachodu, nie uciekł z kraju, nie został na obczyźnie, jak inni przywoływani przez autora sportowcy. Chciał bowiem dożyć innej Polski, nie wyobrażał sobie także rozstania z mamą.

 

Rywalizacja z aktorami

 

Zygmunt Fokt to ciekawa postać w życiu Kurczaba, która pozwoliła mu zetknąć się ze światem kultury. Bywało, że jego sparingpartnerami zostawali bowiem aktorzy. Gościł więc w Łodzi w Państwowej Szkole Filmowej i z właściwą sobie gracją starał się uczyć sportowego fachu aktorów, by ci mogli wykorzystać szermierczy kunszt na szklanym ekranie.

 

Olimpijczyk wyprawił się w Tatry

 

Czytając książkę, utwierdzamy się w przekonaniu, że wspinanie się w górach jest bardziej filozofią życia, pomysłem na siebie, na poszukiwanie adrenaliny niż sportem. Sport nie jest adekwatnym pojęciem w tym przypadku. Uderzyło mnie, że Kurczab swego czasu wspinał się z… Andrzejem Paczkowskim, obecnie statecznym historykiem w słusznym wieku, który przed laty bez pamięci pokochał góry. Co więcej, góry upodobali sobie również Jacek Kuroń i Karol Modzelewski, lewicowi buntownicy z okresu PRL.

 

Kłopoty w górach

 

W książce można znaleźć opisy trudności, jakie towarzyszyły wspinaczce. Oto jeden z nich, bardzo sugestywny:

„Węzeł wpija się w grdykę. Lina, na której wisi,

miażdży mu klatkę piersiową, wrzyna się pod pachy. Wspinacz

młóci nogami powietrze jak ofiara kata, który spartolił robotę”.

Kurczab tę mordęgę wytrzymał, ale nie było łatwo. To oczywiste. A propos problemów, nie tylko one zwracają uwagę, cała technika wspinania – to naprawdę jest wyższa szkoła jazdy. Trzeba zyskać duże rozeznanie, by decydować się na takie wyprawy. Zostało to opisane z detalami.

 

Piętno śmierci

 

Gdy po jednej z wypraw zmarł Dyzma, partner we wspinaczkach Kurczaba, młodszy od niego i kierujący się w pierwszej kolejności fantazją, marzeniami, zdarzało się, że obwiniano za to szermierza, który pokochał góry. Wspinaczka scementowała przyjaźń dwóch mężczyzn, jednak jeden z nich przez resztę życia musiał mierzyć się z obciążeniem, brzemieniem, jakie go spotkało po śmierci przyjaciela.

 

Nie miał nuty szaleństwa

 

Czytając tę książkę, uświadamiamy sobie, jak lawina czy oberwanie seraka mogą doprowadzić do zguby każdego, kto ma odwagę się wspinać. Kurczab był uznawany za osobę stonowaną, pozbawioną szaleństwa, zresztą w szermierce było podobnie. Ta charakterystyka mnie zaciekawiła, zważywszy na przekonanie, że himalaista musi być szaleńcem. To oczywiście stereotyp, i to dość szkodliwy, jak mniemam.

 

Taternicy-opozycjoniści

 

Zaciekawił mnie rozdział, w którym autorzy piszą o poglądach wielu osób, dla których górska wspinaczka była pasją. Wspominany jest chociażby Krzysztof Łoziński, sam Adam Michnik, który co jakiś czas wtrąca parę słów w tej książce, dodał, że środowisko wspinaczy było inteligenckie i Wanda Rutkiewicz była jedną z twarzy kampanii antykomunistycznej u progu III RP. Przytoczę jedną ciekawą historię:

 

„Dwóch wybitnych wspinaczy Ryszard Szafirski i Janusz Hierzyk oraz jeden bardzo dobry, Jacek Jaworski, po wprowadzeniu stanu wojennego postanowiło szkolić zomowców, by podczas ekstremalnych ćwiczeń i wieczornych popijaw wyciągnąć od nich informacje na temat wydarzeń w kopalni Wujek, gdzie podczas pacyfikacji zastrzelono dziewięciu górników”.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że bywało i tak, że konieczny był konformizm, by móc się wspinać, dowiadujemy się, dlaczego lepszym pomysłem mogłoby być pozdrowienie najpierw Jana Pawła II zamiast Edwarda Gierka.

 

Biografia Janusza Kurczaba imponuje tym, że nie sprowadza się tylko do opisów wspinaczki w górach, poznajemy tego człowieka, jego osobowość, nawet tajemnice z życia prywatnego. Ujmujące jest to, że to, czym się zajmował, było dla niego przede wszystkim kontemplacją, okazją do głębokiego namysłu.