Odnosił sukcesy jako zawodnik i – pomimo ostatniego okresu we włoskiej Genoi – można powiedzieć, że również jako trener. Do szerokiej listy zwycięstw może dopisać także te literackie, bowiem jego biografia „Forza gentile. La mia vita, il mio calcio”, napisana wspólnie z Alessandro Alciato została uznana za najlepszą piłkarską książkę roku we Włoszech.
Andrij Szewczenko, bo o publikacji dotyczącej jego życia mowa, zyskał uznanie ekspertów w pierwszej edycji Nagród Literatury Sportowej im. Sandro Ciottiego, którą powołał do życia Panathlon Club Milano. Pozycja wydana przez wydawnictwo Baldini + Castoldi do ostatniej chwili rywalizowała o triumf z „Ale twardo stąpamy po ziemi: bohaterska historia futbolu w prowincji” Andrea Masciagi, wygrywając w dogrywce stosunkiem głosów 52 do 46. Ostatni stopień podium zajął Ezio Luzzi z „Tutto il calcio minuto per minuto. Mondiale, Olimpiadi e altre storie”. „Forza gentile” w pierwszych tygodniach obecności na włoskim rynku sprzedała się w 25 tysiącach egzemplarzy, a wkrótce po premierze Szewczenko poinformował, że prócz Polski, jego życiorys w tej formie będą mieli okazję poznać także jego rodacy i Anglicy. Ale dość już o tym, przejdźmy do właściwej opowieści.
„Szewczenko. Moje życie, moja piłka” pojawiła się w naszym kraju w momencie, który z pewnością napędza jej sprzedaż – krótko przed premierą pojawiały się plotki o zatrudnieniu ukraińskiego napastnika w miejsce dezerterującego Paulo Sousy w roli selekcjonera polskiej kadry. Do takiej roszady ostatecznie nie doszło, jednak pamięć o tej kandydaturze wciąż była świeża.
Autorzy zdecydowali się tutaj na typową chronologiczną narrację, rozpoczynająca się w dzieciństwie sportowca. Po mocnym wstępie opisującym efekt wybuchu w elektrowni w Czarnobylu i wydarzeniom z jego życia, które były z tym powiązane, idziemy po kolei przez dzieciństwo, juniorskie drużyny Dynama Kijów, AC Milan, czy Chelsea FC. Zwłaszcza ten ostatni wątek, związany z grą Szewczenki dla drużyny Romana Abramowicza mógłby być w dzisiejszych, tragicznych czasach interesujący, jednak tych, którzy liczą tutaj na spektakularne opowieści związane z relacjami ukraińsko-rosyjskimi muszę rozczarować, bo główny bohater w tej publikacji wątków politycznych, czy kontrowersyjnych nie zwykł podejmować.
To jest chyba największy problem tej książki. Czyta się ją dobrze, jest sprawnie przez Alciato zredagowana, ale do dobrego smaku brakuje tutaj przypraw. „Szewa” nie zagłębia się szczególnie w swoje życie prywatne (poza emocjami, jakie targały nim przy kolejnych transferach), czy w swoje poglądy polityczne, bo przecież w 2012 roku, tuż po naszym wspólnym Euro kandydował w wyborach parlamentarnych z listy „Ukraina – Naprzód!”. Nawet opowieści z szatni nie są tutaj spektakularne. Autorzy zdecydowali się na napisanie książki poprawnej, której celem nie jest atak w kogokolwiek. Z jednej strony nie sprawia to, że to pozycja słaba. Z drugiej do wybitności też sporo jej brakuje, dlatego też tytuł przyznany jej we Włoszech wydaje mi się być nieco na wyrost. To taki zbiór wspomnień, komplementy dla wielu ważnych postaci futbolu, jednak bez pełnej, wyboistej drogi do sukcesu. Dobry produkt PRowy przed rozpoczęciem włoskiej kariery trenerskiej.
Ostatecznie biografię Szewczenki polecić można zwłaszcza fanom Milanu, ale nie rozczarują się także czytelnicy, którzy po prostu oczekują od książki lekkiej, odrywającej lektury o futbolu. Chociaż jako całość nie jest to opowieść spektakularna, nie jest to też historia nudna. Nieco irytujące były natomiast próby wyniosłego opisu niektórych ludzi, którzy wpływali na karierę głównego bohatera. Odniosłem wrażenie, że Andrij ma swój własny, prywatny krąg osób, którym wiele zawdzięcza, przez co wynosił ich w swojej opowieści na piedestał. Zachowajmy umiar, panie Szewa.