Każdy, kto interesuje się piłką nożną wie, że trener Gmoch, który z taką swadą komentuje najważniejsze piłkarskie rozgrywki na antenie stacji telewizyjnych, to jedna z największych osobowości w środowisku piłkarskim, nie tylko w skali Polski. Ale nie każdy wie, że to człowiek o niezwykłej biografii, którego zainteresowania i działalność wykraczają daleko poza sferę sportowej rywalizacji.
Niegdyś znakomity piłkarz, który karierę rozpoczynał w latach 50. w klubie Znicz Pruszków, kontynuował ją jako zawodnik Legii Warszawa, a zwieńczył wieloma występami w reprezentacji Polski, aż do feralnego wypadku na boisku w 1968 r., w którego wyniku musiał zaprzestać występów. Następnie trener klubowy, zyskujący coraz większe uznanie środowiska, mianowany w końcu selekcjonerem reprezentacji narodowej i następcą legendarnego Kazimierza Górskiego. Przez ponad trzydzieści lat pracował zagranicą, głównie w Grecji, gdzie kilka lat temu uznano go za jednego z najlepszych trenerów w historii greckiej ligi piłkarskiej. A światową sławę zyskał dzięki nowatorskiemu podejściu do zagadnień strategii piłkarskiej, której poświęcił kultową książkę „Alchemia futbolu”.
O piłce, zawodnikach i trenerach, dawnych i obecnych, politycznych i biznesowych relacjach w sporcie, pracy trenera w Europie i w Ameryce Jacek Gmoch potrafi mówić jak nikt inny: zajmująco, zawsze „w punkt” i bez ogródek. Z jego wspomnień wyłania się barwny, żywy obraz środowiska piłkarskiego, przede wszystkim polskiego i greckiego, oraz całej epoki tej dyscypliny sportu, kiedy to reprezentacja Polski należała do światowej czołówki. Ten wywiad-rzeka może jednak zainteresować nie tylko miłośników piłki nożnej, bo Gmoch równie interesująco opowiada o swoim życiu poza piłką: jako inżyniera od budowy dróg i mostów, gwiazdy telewizyjnego programu dla dzieci i felietonisty „Literatury”, o traumatycznych przeżyciach z czasów wojny i o kulisach gierkowskiej propagandy sukcesu. Tak interesująco, że chce się powtórzyć jego pierwsze słowa z książki: „Muszę wam powiedzieć, że ciekawe życie miałem…”.