Błyskotliwa, wciągająca, ironiczna, genialna. To tylko niektóre z określeń, których można użyć, opisując autobiografię Andrei Pirlo. Niezależnie od tego, czy kiedykolwiek byliście fanami tego zawodnika, po jego książkę po prostu musicie sięgnąć. „Myślę, więc gram” to dzieło, które pod każdym względem zdecydowanie wyróżniają się na tle większości wspomnień piłkarzy.
Długo czekałem na dzień, w którym będę mógł ogłosić, że właśnie przeczytałem piłkarską biografię, która była lepsza niż „Ja, Ibra”. Po skończeniu książki Pirlo mógłbym powiedzieć, że stało się to właśnie teraz, ale… coś nie pozwala mi tego zrobić. Obie autobiografie, podobnie jak ich autorzy, są zupełnie inne, dlatego zestawianie ich ze sobą nie ma według mnie większego sensu. Chyba bardziej fair będzie postawienie ich na równi oraz stwierdzenie, że obie są świetne i warte przeczytania. Nie spodziewałem się zresztą, że włoski piłkarz będzie w jakikolwiek sposób konkurował z tym, co napisał o swoim życiu Zlatan Ibrahimović. Charaktery obu zawodników są różne, więc ich wspomnienia nie mogły przybrać podobnej formy. Największą zaletą książki Szweda była szczerość i bezpośredniość, u Pirlo obie te cechy też stanowią atut, jednak o sukcesie pozycji „Myślę, więc gram” decyduje przede wszystkim błyskotliwość i inteligencja autora.
Jaki na boisku, taki w książce
Autobiografia włoskiego rozgrywającego dopracowana została w najdrobniejszych szczegółach. Nic nie jest w niej pozostawione przypadkowi. Znaczenie ma nawet liczba rozdziałów, a historia pewnego pióra pięknie spina klamrą całą opowieść piłkarza Juventusu Turyn. Opowieść, która opowieścią tak naprawdę nie jest, bowiem „Myślę, więc gram” nie należy do typowych biografii. Pirlo nie opisuje po kolei następujących po sobie etapów swojego życia, jego książka jest raczej zbiorem przemyśleń na różne tematy. Gdybym miał ją porównać do innych wspomnień piłkarza, postawiłbym zdecydowanie na „Gramy dalej” Alessandro del Piero. Oczywiście taka forma nie ma szans sprawdzić się w przypadku każdego zawodnika, gdyż żeby napisać podobne dzieło, trzeba nie tylko dobrze grać w piłkę, ale także mieć coś ciekawego do przekazania. Były reprezentant Włoch zdecydowanie ma to coś, co przyciąga uwagę i sprawia, że chce się go słuchać.
Mówiąc wprost, Pirlo to po prostu bardzo inteligentny facet. Na boisku wygląda na zawodnika, który myśli szybciej niż pozostali, co stanowi jeden z jego głównych atutów. Ta cecha okazała się także kluczem do sukcesu jego książki, gdyż pozwoliła stworzyć unikalne dzieło, które zaskakuję swoją formą. Przy okazji recenzowania wspomnień Philippa Lahma pisałem, że Niemiec obdarzony jest nieprzeciętnym ilorazem inteligencji, jednak porównując go do Pirlo, muszę stwierdzić, że wypada jak uczniak przy profesorze. O ile kapitan reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów w swojej książce prezentował ciekawe spojrzenie na taktykę stosowaną przez trenerów, włoski zawodnik dzieli się interesującymi spostrzeżeniami na właściwie każdy temat, co chwilę prezentując niesamowity luz, dystans i ironiczne spojrzenie na rzeczywistość. Dzięki temu pozycję „Myślę, więc gram” czyta się tak przyjemnie, jak ogląda grę włoskiego pomocnika. Nie wiem, czy znajdzie się większy komplement, za pomocą którego można podkreślić pisarskie zdolności piłkarza.
Wysublimowane arcydzieło
O czym można przeczytać w autobiografii Andrei Pirlo? O jego niełatwych początkach, kiedy jako wielki talent musiał sobie radzić nie z jedenastoma, a… dwudziestoma jeden rywalami, o tym, jak jego ojciec musiał przesiadać się na inną trybunę, by nie słuchać wyzwisk pod adresem syna, o rozstaniu z Milanem, negocjacjach transferowych z Realem Madryt, traumatycznym finale Ligi Mistrzów z udziałem bohatera Jerzego Dudka (lub, jak określa to Pirlo, „tańczącego osła”) czy rzucie karnym w meczu z Francją decydującym o mistrzostwie świata. Oczywiście nie jest to nic wyjątkowego – każdy z piłkarzy, który przeżyłby podobne chwile, opowiedziałby o nich w swojej biografii. Pirlo czyni to jednak w sposób niezwykle wysublimowany i absolutnie mistrzowski na poziomie językowym. Często stosuje świetne porównania, przenośnie, przywołuje różne postaci z historii, a jednocześnie czyni to wszystko na niesamowitym luzie, co chwila wtrącając w narrację ironiczne komentarze czy celną ripostę. Pod tym względem jest to absolutne arcydzieło, któremu dorównać będzie niezwykle trudno.
Ale nie tylko o najważniejszych wydarzeniach ze swojego życia pisze w książce „Myślę, więc gram” włoski piłkarz. Odnosi się też do wielu spraw związanych ze współczesnym futbolem. Zastanawia się na przykład, czy doping w piłce nożnej jest możliwy? Wspomina przy tej okazji rewanżowy mecz Milanu z Deportivo La Coruna w Lidze Mistrzów, kiedy Hiszpanie odrobili trzybramkową stratę z pierwszego spotkania. W innym miejscu pisze, że brak powtórek wideo w najważniejszych boiskowych sytuacjach jest głupotą i cofa futbol do epoki kamienia łupanego. Kilkadziesiąt stron wcześniej odnosi się z kolei do afery Calciopoli, nie unika też tematu rasizmu, chwaląc Mario Balotellego i jego umiejętność radzenia sobie z tym przykrym zjawiskiem. Porusza więc poważne tematy, dzieląc się mądrymi przemyśleniami, ale nie przeszkadza mu to w tym, by w innym miejscu napisać o sprawach dużo bardziej błahych i po prostu rozbawić czytelnika.
Momentów, w których można zanosić się od śmiechu, też jest w książce sporo. Tak jak pisałem wyżej, Pirlo często wtrąca celne riposty i raczy odbiorców ironicznymi komentarzami. Zabawnie jest jednak także wtedy, kiedy zdradza kulisy szatni. Tego też w jego biografii nie brakuje i bardzo dobrze, bowiem Włoch krótko i z wyczuciem, lecz niezwykle zabawnie pisze o specyficznym przedmeczowym rytuale Filippo Inzaghiego, butach mających przynosić szczęście Alberto Gilardino, drażnieniu Gennaro Gattuso czy przewrażliwionym Alessandro Matrim. Kapitalne fragmenty, przy których można nieźle się ubawić. Piłkarz w książce charakteryzuje zresztą wiele postaci związanych ze światem futbolu, wyrażając chociażby wielkie uznanie dla Pepa Guardioli i chwaląc trenerskie metody Antonio Conte. To też niewątpliwie wielka zaleta pozycji „Myślę, więc gram”, bo kibice sięgają przecież po tego typu publikacje po to, by móc „od kuchni” poznać świat wielkiej piłki. Dzięki wspomnieniom włoskiego pomocnika mają możliwość uczynić to w najlepszy z możliwych sposobów.
Forma międzynarodowa
Podsumowując, trzeba przyznać, że autobiografia Andrei Pirlo to jedna z najlepszych piłkarskich biografii, jakie kiedykolwiek się ukazały. Książka włoskiego zawodnika zawiera wszystko, co powinna mieć dobra lektura – jest lekka, ale jednocześnie autor nie unika poważnych tematów, jest zabawna, ale nie jest wulgarna, jest wyważona, choć nie brak w niej także wyrazistych i mocno subiektywnych ocen. Na poziomie językowym to absolutnie genialna pozycja i myślę, że upłynie sporo czasu, zanim inny piłkarz napiszę książkę stojącą pod tym względem na podobnym poziomie. Oczywiście trudno określić, jak duży wpływ na „Myślę, więc gram” miał Alessandro Alciato, który pomagał Pirlo przy spisywaniu wspomnień. Na pewno współautor miał wkład w ostateczną formę publikacji, ale nie jest tak, że książka nie pasuje do obrazu włoskiego zawodnika, który znamy z murawy czy wywiadów. Wręcz przeciwnie. Lektura tylko utwierdza w przekonaniu, że Andrea to człowiek nietuzinkowy – wspaniały piłkarz, który, jak się okazuje, ma także nieprzeciętny talent do pisania. Oby w swoim życiu napisał coś jeszcze.