Ten projekt był jednym z ostatnich, jakie w swoim życiu realizował Johan Cruyff. Gdy w połowie minionego roku kalendarzowego pojawiła się informacja, że z inicjatywy założonej przez niego fundacji opublikowana zostanie autobiografia legendarnego piłkarza, od razu pojawiało się pytanie, jaka to będzie książka? Co światu chciał przekazać holenderski sportowiec? Jakie szczegóły ze swojego życia zdecyduje się ujawnić? Oczekiwania były wielkie, a apetyt wzrósł, gdy okazało się, że prawa do publikacji tego tytułu pozyskało Wydawnictwo Literackie, mające w swoim dorobku m.in. ciekawą autobiografię Alexa Fergusona.
„My Turn” na świecie swoją premierę miała w drugiej połowie 2016 roku. Polska wersja książki, którą wydaje wspomniane Wydawnictwo Literackie na półki w księgarniach trafi zaś w trzydziestym dniu marca bieżącego roku. Wydawca – podobnie jak my w zapowiedzi tegorocznych premier – promuje autobiografię piłkarza jako kandydata do Sportowej Książki Roku. Czy faktycznie lektura ma tak spory potencjał?
Sportowa książka roku! Premiera 30 marca #cruyff #johancruyff #14forever #football #barça #ajax https://t.co/Cbxun4wfYW
— Wyd. Literackie (@wydlit) 21 marca 2017
Autobiografia Cruyffa to książka bardzo nierówna. Na potrzeby wyjaśnienia tego zjawiska, można podzielić ją na dwie części, w których pierwsza zajmowałaby około sto pierwszych stron. Ów pierwsza część dłuży się niemiłosiernie, bowiem ciężko wyciągnąć z niej jakieś spektakularne informacje. Co główny bohater chciał nam przekazać? Sporo wspomina o swojej fundacji, początkach w Ajaxie i FC Barcelonie. Nie ma tutaj natomiast zabawnych lub ciekawych anegdot, czy większych szczegółów z jego życia rodzinnego (chociaż wiele razy przywołuje postać swojej żony Danny). Notorycznie pisze jednak o tym, jak – jego zdaniem – zmieniała się piłka nożna i wytyka popełniane błędy przez osoby, które towarzyszyły jego karierze. Akcja przyspiesza nieco w drugiej połowie lektury, jednak niestety całość wciąż jest bardziej jednym dłużącym się monologiem, który przez swoją przypadkowość rozrósł się do czternastu rozdziałów.
Cruyff był i pozostanie legendą – to nie pozostawia żadnych wątpliwości. Do jego licznych talentów zaliczyć nie można jednak zdolności literackich, bowiem zamiast skupić się na opowiedzeniu nabywcom swojej książki szczegółów ze swojej kariery, które ludzie chłonęliby z zaciekawieniem, poszedł bardziej w stronę rozliczenia środowiska piłkarskiego, które nie wsparło go w licznych wspomnianych przez niego momentach. Raz wychodziło mu to ciekawie, gdy dodawał dodatkowe informacje do powszechnie znanych historii, by później powtarzać po raz kolejny podobne lub te same wydarzenia. Ewidentnie brakło autorowi zewnętrznej pomocy ze strony doświadczonego dziennikarza, który poprowadziłby tę opowieść po odpowiednim torze.
Niestety, polska wersja „My Turn” jest jedną ze słabszych autobiografii, jakie pojawiły się dotychczas w naszym kraju. Być może takie postrzeganie książki to efekt ogromnych nadziei, jakie wiązałem z życiorysem tego wybitnego piłkarza? Być może wpływ na taką ocenę ma rynek literatury sportowej i jeszcze kilka lat temu, gdy nie był tak rozwinięty jak dzisiaj, te wspomnienia przyjęlibyśmy bezkrytycznie? Jesteśmy jednak w roku 2017, co oznacza, że najlepiej w języku polskim przedstawił nam Cruyffa nie on sam, lecz Paweł Wilkowicz w drugiej Kopalni…
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]
Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.