„Do jedzenia używa się noża i widelca. Tak samo było sto lat temu i podobnie będzie w przyszłości. Niektóre rzeczy się po prostu nie zmieniają. To samo dotyczy futbolu. Najpierw muszą być podstawy, a dopiero potem można dokonywać poprawek. W Holandii naruszono podstawy. Jedzenie jest przygotowywane przez najlepszych kucharzy, ale zapominamy, jak trzymać nóż i widelec”. Tak obrazowo Johan Cruyff wypowiadał się na tematy z futbolem związane. Tego typu wypowiedzi można przeczytać w autobiografii Holendra, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego w Polsce. Przyznaję, że miałem na tę książkę wilczy apetyt, rozbudzony serwowanymi wcześniej przystawkami w formie tłumaczonych jeszcze z angielskiej wersji fragmentów. Oczekiwania, kiedy na polski rynek trafiło danie główne były duże. Niestety, po zasmakowaniu pozostało uczucie niedosytu.
Autobiografia przedstawia losy holenderskiej legendy, wirtuoza, człowieka, który zmienił piłkarski świat. Są wspomnienia z dzieciństwa, o pierwszych krokach w świecie futbolu, zdobywaniu trofeów jako piłkarz z reprezentacją kraju, Ajaxu czy Barcelony. Cruyff opisuje przejście na piłkarską emeryturę i zajęciu się trenowaniem topowych drużyn. Opowiada też o swojej rodzinie, bardzo często przywołuje postać małżonki Danny, a synowi Jordiemu poświęcił jeden z rozdziałów. Niemniej publikacja aż nadto koncentruje się na punkcie widzenia Johana Cruffa na współczesny futbol czy też prezentacji unikalnych pomysłów na szkolenie piłkarskiej młodzieży. Odniosłem wrażenie, że mamy do czynienia z esejami na temat tego, co zrobić, by Ajax znów był na topie, czy też rozliczania winnych, kto i w jaki sposób doprowadził do upadku holenderskiej piłki.
Zdecydowanie te pierwsze rozdziały książki opowiadają historie człowieka, wzbudzają zainteresowanie, a czytelnik poznaje podany w przystępny sposób kulisy futbolu oczami Cruyffa. Wspólnie z autorem publikacji czytelnik może śledzić dokonujące się w futbolu zmiany. Te opowieści były zdecydowanie najciekawsze. Ukazywały drogę rozwoju piłki nożnej w kraju tulipanów, gdzie młody Johan był drugim piłkarzem, z którym zdecydowano się związać zawodowym kontraktem. Dzięki opowieściom z autobiografii, czytelnik może uzmysłowić sobie w jakim miejscu była holenderska piłka na początku lat 60 i 70 XX wieku (czyli daleko w lesie za innymi), z kolei sztandarowy klub Ajax Amsterdam był drużyną w połowie amatorską. Intrygujące były także opowieści o przenosinach do Hiszpanii. Kiedy odchodził do Barcelony, a w kraju tym wciąż panowała dyktatura generała Franco, która okazywała się mieć mniej lub bardziej znaczący wpływ na wydarzenia sportowe w tym kraju.
Z tych wizji prezentowanych przez Cruyffa możemy doświadczyć jak zmieniał się futbol, a sam zawodnik uczestniczył we wprowadzaniu wielkich zmian kulturowych. To za jego czasów zaczęto podpisywać profesjonalne kontrakty, do piłki nożnej zaczęły napływać wielkie pieniądze, a najlepsi zawodnicy zaczynali stawać się ikonami popkultury, którymi interesowały się media i kibice.
Za sprawą Cruyffa pojęcie futbolu totalnego dotyczy nie tylko tego, jak grać na murawie. Piłkarska idea futbolu totalnego podkreślała, ustawienie graczy, a nie ich indywidualność, co oznacza ustawiczną zmianę ról, jakie gracze pełnią na boisku. Dlatego tak istotne jest, to co bardzo często podkreślał Cruyff już jako trener, że „bramkarz to pierwszy napastnik, a napastnik to pierwszy obrońca”. Jednak futbol totalny to także cała otoczka biznesowa, o której wcześniej nie mówiono zbyt wiele. To Cruyff potrafił bić się o swoje, negocjować kontrakty za sprawą agentów wytyczając ich role, czy też wprowadzenia stosownych klauzul ,które wprowadził w kontraktach z klubami czy kampaniach reklamowych ze swoim udziałem.
Z zaciekawieniem czytałem także o spostrzeżeniach na temat amerykańskiej filozofii gry w futbol. Cruyff wyjechał tam pod koniec swojej kariery spędzając w Stanach Zjednoczonych dwa lata. Gra za Oceanem wywarła ogromne wrażenie na Cruyffie. Na własnej skórze mógł przekonać się, jak wygląda profesjonalny sport. To amerykańskie zafascynowanie sprawiło, że Holender po powrocie na Stary Kontynent wpajał te idee do klubów, z którymi miał styczność.
Niestety, im dalej tym zaczyna chwilami wiać nudą. Książka krąży wokół jednego, ogólnie można by rzec wokół naprawy futbolu. Cruyff upajając się sukcesami i tym, że stworzył pierwszy ,,dream team” FC Barcelona, La Masia, system szkolenia Ajaxu , chciał, aby nawet po jego odejściu wszystko funkcjonowało w ten sam sposób. Holender jak mantrę przywołuje swój plan naprawczy Ajaxu i tego, co powinni zrobić działacze z Amsterdamu. Rozdział o konflikcie z zarządem, wprowadzeniem komisarza, wyborami był tak zagmatwany i z tyloma nazwiskami w tle, że aby w tym wszystkim się połapać, trzeba zachować stan najwyższej koncentracji. Czytając to kilkukrotnie to już nie jest świeżość, a odgrzewany kotlet.
Johan Cruyff był wybitnym piłkarzem, jak i trenerem. I taki wyłania nam się obraz z autobiografii. Osobiście brakuje mi krytycznego podejścia w sposobie myślenia tak wielkiej jednostki. Cruyff ma zawsze racje, nigdy się myli, wszystko, co robi, robi najlepiej, to inni są źli. Brak wglądu w siebie, w swoje zachowanie, a usprawiedliwianie wszystkich niepowodzeń czynnikami zewnętrznymi (bądź nie wspominanie o nich, jak na przykład o porażce z Polską 1:4 w 1975 roku) trochę drażni. Ciekawsze, ale chyba dojrzalsze i inspirujące dla młodych zawodników, byłoby ukazanie także tego, co się nie udało, wyjaśnienie tego, co nie wyszło. Natomiast tu raz po raz przywoływane są najlepsze, wręcz idealne pomysły, które Cruyff ma na ratowanie holenderskiej piłki.
Podsumowując. Po przeczytaniu autobiografii liczyłem na więcej. Liczyłem na więcej, bo chciałem przeczytać autobiografię Johana Cruyffa. Dostałem zbiór esejów na wizję futbolu, tego jak szkolić młodych adeptów, w która stronę powinni podążać działacze Ajaxu, Barcelony czy innych klubów chcący święcić triumfy. A taka forma będzie zjadliwa dla analitycznego fana, zarządcy klubu czy trenera, a nie czytelnika, który chciał poznać historię wybitnego piłkarza. Jak to powiadają: momenty były, ale to za mało. Na szczęście książka ma ładną okładkę i chociażby z tego powodu będzie się wyróżniać na tle innych książek sportowych na mojej półce.
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Mateusz Minda[/dropshadowbox]