Górska uczta dla ciała i duszy

„Żyję, aby się wspinać — wspinam się, by żyć. Wspinaczka daje mi tyle radości, że innym wydaje się to nie w porządku…”

Historia spektakularnego sukcesu najpopularniejszego wspinacza na świecie. „Adam Ondra. Ciało i dusza wspinacza” książka ukaże się 30 czerwca nakładem Wydawnictwa Agora.

W 2016 roku wspinaczkowy świat zelektryzowała wiadomość, że Czech Adam Ondra wspiął się w niesamowitym stylu na uznawaną za najtrudniejszą na świecie w swojej klasie drogę Dawn Wall w parku narodowym Yosemite. Zrobił to, mając już na koncie całą masę sukcesów i dziesiątki medali. To on jako pierwszy poprowadził drogę wspinaczkową wycenianą na 9c –Silence (Flatanger, Norwegia). Jest też autorem trzech pierwszych przejść jednymi z najtrudniejszych dróg sportowych na świecie: La Dura Dura (9b+), Change (9b+) oraz Vasil Vasil (9b+). Nic dziwnego, że Ondra to zdecydowany faworyt w swojej dyscyplinie na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jak zaczęła się jego przygoda ze wspinaczką? Co uważa za swój największy sukces?

„Prawdopodobnie najwięcej osób dowiedziało się o moim istnieniu, kiedy wspiąłem się na drogę Dawn Wall w amerykańskim parku narodowym w dolinie Yosemite. Uważa się to wydarzenie za zasadniczy przełom w mojej karierze. Mógłbym więc rozpocząć opowieść właśnie od tej pomyślnej wyprawy do jednego z najważniejszych dla wspinaczki skalnej miejsc, do rajskiej doliny wszystkich zapalonych entuzjastek i entuzjastów wspinania… tyle, że byłby to zbyt gwałtowny i nieczytelny skok w sam środek historii. Ponadto, choć jestem dumny z mojego ogromnego sukcesu i wspominam go z przyjemnością, przeżyłem w swojej karierze wspinaczkowej wiele innych momentów, które cenię sobie jeszcze bardziej. Dlatego też cofnę się nieco dalej i opowiem wszystko po kolei” – pisze we wstępie do książki Adam Ondra.

W „Ciele i duszy wspinacza” Adam Ondra opisuje swoją drogę na szczyty ścian wspinaczkowych i rankingów sportowych oraz pasję, która od lat prowadzi go na podium. Lektura tej książki jest jak wejście do unikalnego świata, dostępnego dotąd tylko dla osób zajmujących się wspinaczką.

Adam Ondra – czeski wspinacz sportowy wyspecjalizowany w boulderingu, prowadzeniu oraz we wspinacze łącznej i klasycznej. Jest multimedalistą – czterokrotnym mistrzem świata we wspinaczce sportowej (trzykrotnie w prowadzeniu oraz w boulderingu), mistrzem Europy w prowadzeniu z 2019 roku z Edynburga (łącznie 17 medali, w tym 5 złotych, 10 srebrnych oraz 2 brązowe).
Jako pierwszy poprowadził drogę wspinaczkową wycenianą na 9c – Silence (Flatanger, Norwegia), jest też autorem trzech pierwszych przejść jednych z najtrudniejszych dróg sportowych na świecie: La Dura Dura (9b+), Change (9b+) oraz Vasil Vasil (9b+).
„Adam Ondra należy do tej samej wąskiej grupy ludzi co Muhammad Ali, Diego Maradona czy Michael Jordan – elity, która była i jest synonimem rozwoju i ewolucji dyscypliny. W dzisiejszych czasach, gdy wspinanie sportowe z precyzją lasera realizuje swoje założenia z dala od klasycznego alpinizmu, bohater tej książki zachwyca i inspiruje swoją perfekcją nie tylko większość przedstawicieli szeroko pojętego środowiska, ale też każdego, kto zobaczy go w akcji” – Kacper Tekieli, alpinista

„Adam Ondra jest nie tylko świetnym wspinaczem skalnym, ale też jednym z najlepszych zawodników sportowych na świecie, dlatego jego historia dla mnie osobiście jest tak ciekawa. Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcą się dowiedzieć, co stoi za największymi sukcesami Ondry” – Aleksandra Mirosław, mistrzyni świata we wspinaczce sportowej na czas

„Adam Ondra to bez wątpienia najlepszy i najwszechstronniejszy wspinacz wszechczasów. Najbardziej rozpoznawalna postać świata wspinaczkowego. Jeśli poszukujesz dużej dawki inspiracji i motywacji do działania, a także chcesz poznać wspinanie z każdej możliwej strony ta książka jest właśnie dla Ciebie!” – Małgorzata Rudzińska, Mistrzyni Polski Seniorów we wspinaczce na czas

PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA
„Witajcie polscy entuzjaści i polskie entuzjastki skał. Myślę, że wspinacze w Polsce i w Czechach mają wiele wspólnego. Choć brak w naszych krajach wysokich gór (z wyjątkiem Tatr) i choć matka natura nie obdarzyła nas tyloma skałami, ilu byśmy pragnęli, to alpinizm ma na naszych terenach bogatą tradycję, a wspinaczka sportowa wciąż zyskuje na popularności. Od zawsze miałem wrażenie, że o ile macie w Polsce jeszcze mniej skał niż my, o tyle jest w was jeszcze więcej chęci, odwagi i motywacji do wspinania. A także ochoty na to, żeby wybierać się po wspinanie w dużo dalsze podróże. Niezmiennie fascynują mnie zastępy polskich tablic rejestracyjnych, które napotykam w różnych zakątkach Europy; tym bardziej, kiedy uświadomię sobie, że aby dotrzeć do niektórych miejsc, trzeba było przejechać ponad trzy tysiące kilometrów! Jeździć tak daleko, żeby się powspinać – to właśnie nazywam motywacją.

Zawsze mi się wydawało, że Polacy i Polki w skałach walczą. Słowo „wystarczy” dla nich nie istnieje. Walczą o każdy kolejny chwyt bez względu na pogodę i okoliczności. Myślę, że stoi za tym jakaś zbiorowa wspinacza świadomość sięgająca złotej ery polskiego alpinizmu. Znam wiele osób z Polski, które naprawdę żyją wspinaczką. Ich radość z wchodzenia na skały jest autentyczna i czysta – i, w dobrym sensie tego słowa, „zaraźliwa”.
Jak dotąd dwa razy wybrałem się w skały do Polski. Raz wspinałem się w Jaskini Mamutowej w iście arktycznych warunkach. Było wtedy jakieś osiem stopni na minusie, no ale cóż, po prelekcji na festiwalu w Krakowie musiałem odwiedzić wasze skałki. Muszę oczywiście przyznać, że widziałem już piękniejsze miejsca, ale niech będzie – mróz zrobił swoje i zapewnił niesamowite przeżycia. Przy okazji – publiczność na festiwalach w Krakowie i Lądku-Zdroju była jedną z najwspanialszych, z jakimi się spotkałem. Podczas drugiej wizyty w polskich skałach zawędrowałem na Wielką Cimę w Podzamczu, gdzie, wręcz przeciwnie, bardzo mi się podobało. Piękne linie wzniesień, pewna skała i bardzo specyficzny rodzaj wspinania, który sprawił mi wielką frajdę. A do tego pozostało mi piękne wspomnienie o mojej setnej drodze 9a – Made in Poland wytyczonej przez Łukasza Dudka.
Tak więc do zobaczenia w skałach – albo w Polsce, albo w Czechach, albo gdziekolwiek indziej na świecie. Świat jest bowiem mały i tylko jeden. I to dobrze.”