Tak, jak Sokrates – ten grecki – uznawany był za jednego z najwybitniejszych filozofów starożytności, tak jego brazylijski imiennik jest jednym z najważniejszych przedstawicieli rodzimego futbolu. Choć nie dożył 60 lat, jego życie było wieczną sambą, a on sam przyznawał, że od tytułów ważniejsze jest to, żeby być sobą i odczuwać szczęście z tego, co się robi. Andrew Downie – korespondent zagranicznych mediów w Brazylii – podjął się trudnego zadania opisania życia tego niezwykłego piłkarza, który w czasach wojskowej dyktatury miał odwagę działać, a nie tylko patrzeć.
„Doctor Socrates” to kolejna książka piłkarska, jaką w 2018 roku na rynek wypuszcza niespełna roczne Wydawnictwo Arena. Jest jednocześnie jedną z pierwszych biografii, jaką wydano pod tym szyldem, ponieważ dotychczas autorzy publikujący dla Areny skupiali się bardziej na książkach historycznych (m.in. „Mistrzowie bez tytułu„, „LFC. 125 lat„, czy „Mundial. Historia”). Jak więc wypadł ten swego rodzaju debiut?
„Dusza powinna być wolna. Nie trzeba też żałować łez i lamentów”
Dusza powinna być wolna. Te słowa Sokratesa-filozofa doskonale obrazują to, jaką dewizą kierował się w życiu Socrates-piłkarz. Wolność. Rozumiana szeroko, pod każdym pojęciem. Postrzegany był jako buntownik, który odrzucał wszelkie autorytety, zasady i tradycje. Lekceważył znaczenie takich fundamentalnych kwestii w życiu sportowca, jak sen, odpowiednie odżywianie i regularny trening. Zwycięstwo po zakrapianej nocy miało dla niego szczególny smak, bo obalało teorie tych, którzy uważali, że ciało piłkarza należy traktować ze szczególną troską. Ale jego wolność objawiała się nie tylko w kwestiach piłkarskich. To człowiek, który zawsze stawiał warunki, a nie dostosowywał się do nich – także w domu, czy podczas całonocnych imprez z klubowymi kolegami, które kończyły się dopiero wtedy, gdy gościom udało się odnaleźć klucz do domu skrzętnie ukryty przez gospodarza.
Socrates był w końcu obywatelem, który – jak powiedział mi Downie – w najbardziej burzliwych czasach po zakończeniu drugiej wojny światowej miał odwagę wyrażać swoje zdanie nie bacząc na konsekwencje. Sokrates mawiał, że „często język wyprzedza myśli.” W przypadku brazylijskiego piłkarza nie była to jednak odwaga na pokaz – z książki wyłania się bowiem obraz człowieka, który niezależnie od tego, czy miał do czynienia z klubowym działaczem, czy wysoko postawionym politykiem atakował, idąc po swoje i czerpiąc z życia pełnymi garściami.
Żeby wsadzić do tej beczki łyżkę dziegciu trzeba zaznaczyć, że „Doctor Socrates” ma dwa oblicza. Dla mnie to drugie, ciekawsze zaczęło się gdzieś w okolicach drugiej połowy tej mającej ok. 400 stron publikacji, czyli gdzieś – a jakże – w drugiej setce. W pierwszej zdecydowanie za dużo było powtórzeń głównego wątku, w którym autor niejednokrotnie zapętlał się, pisząc o tym samym w różnych słowach. W początkowych rozdziałach dowiadujemy się zatem co kilkanaście stron, że główny bohater lubi alkohol i dobrą zabawę, a ogólnie to świetny człowiek i wspaniały piłkarz. Książka długo się rozkręca nim dojdzie do naprawdę istotnych kwestii, ale mimo wszystko to ciekawy obraz południowoamerykańskiego społeczeństwa i polityki z czasów, które były niezwykle burzliwe.
Prócz tego, wciąż wydawca ma małe problemy z dobrą korektą. Tym razem do dość sporej ilości literówek doszły jeszcze problemy ze składnią tłumacza, któremu kilka razy zdarzyło się skonstruować zdanie w sposób, który rzucał się w oczy. Całość ostatecznie wypadła poprawnie, jednak można było wyłapać takie mankamenty na etapie korekty. Pochwalić należy natomiast wydanie, które znów stoi na wysokim poziomie, a książka prezentuje się na półce znakomicie.
„Wszystko w miarę.”
Downie nie zachował moim zdaniem umiaru, tak pożądanego przez Sokratesa. Treściowo ten tytuł jest bardzo dobry, jednak próbował wcisnąć do swojej książki za dużo nieistotnych informacji. Część wątków przewija się przez kilka rozdziałów – zwykle niepotrzebnie – przez co ich nadmiar spowalnia lekturę. Mimo wszystko opowieść o tym znakomitym zawodniku to książka, którą warto przeczytać. Choćby ze względu na „Demokrację Corinthians”, której przewodził, czy jego pozostałej politycznej aktywności. Takich piłkarzy już nie ma…
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]
Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.