Autobiografia Johana Cruyffa była jedną z najbardziej wyczekiwanych książek , jakie miały pojawić się na rynku polskiej literatury sportowej w 2017 roku. Wydana w marcu opowieść holenderskiego piłkarza, trenera i działacza nie otrzymała od nas pozytywnej opinii. Postanowiliśmy więc poddać ją dodatkowej ocenie osobie, która prowadzi współpracujący z nami blog o książkach sportowych.
Johan Cruyff był legendą Ajaksu Amsterdam i Barcelony, a także reprezentacji narodowej Holandii. Był jednym z najwybitniejszych piłkarzy, a później trenerów futbolu. Dlatego też z wielkim entuzjazmem przyjęłam informację, iż w Polsce zostanie wydana jego autobiografia. Pomyślałam, że skoro całe życie związał z futbolem, zdobył mnóstwo tytułów, stworzył Dream Team, to jego książka będzie niepowtarzalna. I taka faktycznie jest, problem w tym, że głównie w negatywnym znaczeniu.
„Wiem też, że jeśli chodzi o sprawy piłki nożnej, mam jedną wadę – myślę tylko o byciu na szczycie.”
W dużej mierze jest to książka o niczym. Niby o futbolu, jeśli do tej tematyki zaliczymy wybory rady doradców Ajaksu i problemy administracji klubu. Z lektury więcej dowiecie się o licznych konfliktach Cruyffa z zarządami poszczególnych klubów niż o jego wspomnieniach z boiska. Niewiele jest ciekawych historii i anegdot. Holender sporo miejsca poświęcił natomiast swojej działalności charytatywnej, która oczywiście jest warta uwagi i pochwały, ale mimo wszystko nie jest to powód, dla którego fani futbolu będą chcieli sięgnąć po tę lekturę. Ponadto Cruyff często wytyka błędy innym i powiela wciąż te same tematy. Książka jest trochę chaotyczna, zdecydowanie zbyt ogólna, aż prosiłoby się o więcej szczegółów. Dobrze, że czyta się szybko, bo inaczej 14 rozdziałów dłużyłoby się niemiłosiernie.
„[…] wszystkiego o życiu nauczyłem się w Ajaksie.”
Mimo niezbyt pozytywnego odbioru książki, udało mi się, co nieco ciekawego w tej książce znaleźć. Jeśli i Wy zdecydujecie się przeczytać wspominania Cruyffa dowiecie się, co dla niego było najwyższą formą techniki, kto na początku kariery nazwał go nieoszlifowanym diamentem oraz z jakiego powodu dostał roczny zakaz gry w reprezentacji. Odkryjecie, co uznawał za swoją jedyną porażkę w życiu, na czym polega sztuka sprawienia by rywale grali źle, jak również, czego nauczył się z gry w baseball i potem wykorzystał w futbolu.
„Zawsze powtarzałem, że trzeba grać pięknie i ofensywnie. To musi być spektakl.”
Cruyff w swojej autobiografii wyjaśnił, dlaczego zrezygnował z wyjazdu na mundial w 1978 roku. Zdradził, że chciał sprowadzić do Barcelony Zinedina Zidane’a a także ujawnił, dlaczego ostatecznie nie doszło do tego transferu. Opowiedział również o powodach opuszczenia Ajaksu i przenosinach do Barcelony.
„W piłkę nożną gra się mózgiem.”
Która europejska liga była jego niespełnionym marzeniem? Co zawsze było istotą futbolu totalnego? Na czym polegał sekret Ajaksu, który z przeciętnego klubu przekształcił się w jedną z najlepszych drużyn?
„Analizowałem grę dzięki szóstemu zmysłowi.”
Sięgając po tę książkę miałam pewne oczekiwania. Co prawda doszły mnie pewne słuchy, iż lektura nie jest zbyt dobra, ale chciałam wyrobić swoją własną opinię. Książkę przeczytałam, a raczej dotrwałam do ostatniej strony i stwierdzam, że jest to jedna z najsłabszych autobiografii, które ukazały się na polskim rynku literatury sportowej. Cruyff był wybitnym piłkarzem i trenerem, ale o dziwo nie chciał podzielić się z kibicami szczegółami ze swojego niezwykłego futbolowego życia. Niestety muszę stwierdzić, iż autobiografia Cruyffa to duże rozczarowanie. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Ten projekt był jednym z ostatnich, jakie w swoim życiu realizował Johan Cruyff. Gdy w połowie minionego roku kalendarzowego pojawiła się informacja, że z inicjatywy założonej przez niego fundacji opublikowana zostanie autobiografia legendarnego piłkarza, od razu pojawiało się pytanie, jaka to będzie książka? Co światu chciał przekazać holenderski sportowiec? Jakie szczegóły ze swojego życia zdecyduje się ujawnić? Oczekiwania były wielkie, a apetyt wzrósł, gdy okazało się, że prawa do publikacji tego tytułu pozyskało Wydawnictwo Literackie, mające w swoim dorobku m.in. ciekawą autobiografię Alexa Fergusona.
„My Turn” na świecie swoją premierę miała w drugiej połowie 2016 roku. Polska wersja książki, którą wydaje wspomniane Wydawnictwo Literackie na półki w księgarniach trafi zaś w trzydziestym dniu marca bieżącego roku. Wydawca – podobnie jak my w zapowiedzi tegorocznych premier – promuje autobiografię piłkarza jako kandydata do Sportowej Książki Roku. Czy faktycznie lektura ma tak spory potencjał?
Sportowa książka roku! Premiera 30 marca #cruyff #johancruyff #14forever #football #barça #ajax https://t.co/Cbxun4wfYW
— Wyd. Literackie (@wydlit) 21 marca 2017
Autobiografia Cruyffa to książka bardzo nierówna. Na potrzeby wyjaśnienia tego zjawiska, można podzielić ją na dwie części, w których pierwsza zajmowałaby około sto pierwszych stron. Ów pierwsza część dłuży się niemiłosiernie, bowiem ciężko wyciągnąć z niej jakieś spektakularne informacje. Co główny bohater chciał nam przekazać? Sporo wspomina o swojej fundacji, początkach w Ajaxie i FC Barcelonie. Nie ma tutaj natomiast zabawnych lub ciekawych anegdot, czy większych szczegółów z jego życia rodzinnego (chociaż wiele razy przywołuje postać swojej żony Danny). Notorycznie pisze jednak o tym, jak – jego zdaniem – zmieniała się piłka nożna i wytyka popełniane błędy przez osoby, które towarzyszyły jego karierze. Akcja przyspiesza nieco w drugiej połowie lektury, jednak niestety całość wciąż jest bardziej jednym dłużącym się monologiem, który przez swoją przypadkowość rozrósł się do czternastu rozdziałów.
Cruyff był i pozostanie legendą – to nie pozostawia żadnych wątpliwości. Do jego licznych talentów zaliczyć nie można jednak zdolności literackich, bowiem zamiast skupić się na opowiedzeniu nabywcom swojej książki szczegółów ze swojej kariery, które ludzie chłonęliby z zaciekawieniem, poszedł bardziej w stronę rozliczenia środowiska piłkarskiego, które nie wsparło go w licznych wspomnianych przez niego momentach. Raz wychodziło mu to ciekawie, gdy dodawał dodatkowe informacje do powszechnie znanych historii, by później powtarzać po raz kolejny podobne lub te same wydarzenia. Ewidentnie brakło autorowi zewnętrznej pomocy ze strony doświadczonego dziennikarza, który poprowadziłby tę opowieść po odpowiednim torze.
Niestety, polska wersja „My Turn” jest jedną ze słabszych autobiografii, jakie pojawiły się dotychczas w naszym kraju. Być może takie postrzeganie książki to efekt ogromnych nadziei, jakie wiązałem z życiorysem tego wybitnego piłkarza? Być może wpływ na taką ocenę ma rynek literatury sportowej i jeszcze kilka lat temu, gdy nie był tak rozwinięty jak dzisiaj, te wspomnienia przyjęlibyśmy bezkrytycznie? Jesteśmy jednak w roku 2017, co oznacza, że najlepiej w języku polskim przedstawił nam Cruyffa nie on sam, lecz Paweł Wilkowicz w drugiej Kopalni…
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]