„Czas to pieniądz, a pieniądz to więcej niż czas” – tym cytatem z Edgara Allana Poe podsumować można bogatą w triumfy i kontrowersje karierę Lanca Armstronga. Sportowca, który w pogoni za coraz lepszym czasem i coraz większymi pieniędzmi doprowadził swoją dyscyplinę na skraj wytrzymałości, za którą wielu z jej reprezentantów gotowych było milczeć.
Ciężko patrzy się na upadające legendy. Jeszcze ciężej patrzy się na nie wówczas, gdy okazuje się, że ich legenda postawiona jest na fundamencie oszustw i kłamstw.
„Wyścig kłamstw. Upadek Lanca Armstronga” to opowieść dziennikarki Juliet Macur o człowieku, który spełniając amerykański sen o sławie, przekroczył pewne granice, idąc tropem historii od zera do bohatera, zakończył ją powrotem do statusu społecznego zera. Książka przetłumaczona przez Wydawnictwo Sonia Draga to ciekawa podróż przez życie kolarza, który potrajając dochody swoich sponsorów na przestrzeni dekady, teraz został pozostawiony sam sobie.
Śledztwa dziennikarzy, środowisk kolarskich i agencji antydopingowych, po latach podejrzeń, ujawniły gorzką prawdę. Zawodowe kolarstwo było przez lata poligonem dla wszelkiego rodzaju wspomagaczy – o ile w Formule 1 90% szans na zwycięstwo zależy od mocnego pojazdu, o tyle w kolarstwie wygrywał ten, kto był w stanie zażywać niedozwolone środki częściej i efektywniej od innych. Chociaż całe środowisko uwikłane było w doping, to Armstrong został kozłem ofiarnym. Dlaczego? Jako jedyny odpowiadał nie tylko za wspomaganie siebie, ale opracował sprawnie działającą machinę przestępczą, która podwyższała poziom zwycięskich drużyn na 120% normy jej zawodników.
Autorka przedstawia historie oraz opowieści byłych przyjaciół i rywali Armstronga, którzy okazali się kluczem do jego upadku. „Wyścig kłamstw” ujawnia smutną prawdę – nawet najbardziej wysportowany zawodnik, w starciu z przeciwnikiem zażywającym EPO, był jak dziewczynka zagubiona na placu zabaw, która nie może dogonić swoich rówieśników podczas zabawy.
A co ma wspólnego Edgar Allan Poe z Armstrongiem, dowiecie się po lekturze tego tytułu. Warto.
Moja ocena: 8/10
[avatar user=”admin” size=”medium”]Krzysztof Baranowski[/avatar]