Nazwisko Huberta Kęski na okładce książki, czy to sportowej, czy każdej innej, jest jak znak jakości na różnych produktach. Nie czytałem jeszcze publikacji tego autora, która byłaby miałka, nudna, czy sztampowa. Dlatego też warto przypomnieć sobie, jak to wszystko się zaczęło. Hubert robi bowiem limitowaną reedycję swojego pierwszego tytułu. To roz...[Read More]