(Sz)koła życia Recenzja

(Sz)koła życia

Złoto. Obsesja każdego sportowca. Chęć zwycięstwa zmusza do coraz większego wysiłku, którego zwieńczeniem jest zakończenie rywalizacji na pierwszym stopniu podium.

Polski rynek literatury sportowej skupiał się w minionym roku kalendarzowym głównie na biografiach zagranicznych sportowców, ale wydawnictwo Burda w październiku zaprezentowało „Szkołę życia” – historię Mai Włoszczowskiej, spisaną przy udziale Juliana Obrockiego.

Już pierwsze spojrzenie na ten tytuł zwraca uwagę na eleganckie, rzadko spotykane wydanie – twarda oprawa i ciekawy design książki przyciąga wzrok na półce. Czy środek sprawia, że nie jest to tylko ładnie opakowany cukierek?

Mocny początek, okraszony prywatnymi zdjęciami złamanej nogi, jest prologiem do wspomnień zawodniczki, nie tylko na temat jej sportowej kariery, ale życia ogółem. Po pierwszych pięćdziesięciu stronach, będących opowieścią o „życiu po życiu” (kontuzja wykluczająca Maję z Igrzysk Olimpijskich w Londynie wręcz napędziła jej dalsze starty), kolarka opowiada o swoim intensywnym dzieciństwie, w którym wielką rolę odegrała matka.

„Szkoła życia” nie jest jednak tylko biografią. Książka łączy historię Włoszczowskiej z poradnikiem, w którym wyjaśnia kulisy treningu zawodowca, szczegóły zrównoważonej diety i regeneracji oraz radzenia sobie z presją. Nie jest to jednak laurka, w postaci broszury „Jak zostać mistrzem”. Gotowa recepta na sukces nie istnieje – jest on zależy od wielu indywidualnych czynników. Autorka dobrze o tym wie, ale chce podzielić się swoimi doświadczeniami z czytelnikiem, który sam wyciągnąć może z nich odpowiednie wnioski.

Czytając tę książkę trzeba mieć świadomość, że nie znajdzie się tutaj kontrowersyjnych tez. Włoszczowska nie należy do ludzi konfliktowych, nie pojawia się w mediach regularnie. „Szkoła życia” jest jednak ciekawym spojrzeniem na jej dotychczasową przygodę ze sportem, będąc jednocześnie pamiętnikiem.

Zwierzenia Włoszczowskiej, pomimo prawie czterystu stron, czyta się szybko. Chociaż czasem opisy kolejnych wyścigów ciągną się przez kilka stron, na następnych opowiedziana historia wpada szybciutko do głowy, zmuszając do zapoznania się z dalszą częścią książki.