„Wisła w ogniu”, która ukaże się w połowie października nie jest książką sportową w pełnym tego słowa znaczeniu. Choć poświęcona jest klubowi piłkarskiemu, to bardziej reportaż kryminalny, będący rozszerzeniem tego, co Szymon Jadczak zgromadził na temat funkcjonowania krakowskiego zespołu w ostatnich latach.
Autor wywołuje w środowisku mieszane reakcje. Jedni chwalą go za bezkompromisowe podejście do rozliczania klubowego zaplecza. Inni szydzą z niego, twierdząc, że próbuje na jednym gorącym temacie zrobić karierę. W związku z tym powstaje pytanie, czy jego książka będzie powieleniem tego, co od miesięcy czytamy w mediach? Według Roberta Chojnackiego, prezesa Wydawnictwa Otwarte, będzie to lektura dla wszystkich, także tych, którzy uważnie śledzili prasowe doniesienia i wydaje im się, że wiedzą o sprawie już wszystko.
– To co do tej pory opinia publiczna wie na temat „sprawy Wisły Kraków”, to jedynie wierzchołek góry lodowej. To co stało się medialne, jest w tej sprawie najmniej ciekawe i niewiele tłumaczy. Szymon Jadczak opisuje proces, który trwał ponad 10 lat i miał swoją prehistorię w końcu lat 90-tych. To jest po części kryminalna historia Krakowa, po części społeczny akt oskarżenia, bo na oczach osób odpowiedzialnych, mniej lub bardziej bezpośrednio, za ład prawny w mieście wyrósł skrajnie niebezpieczny gang. Struktura, która pochłonęła życie wielu osób i wielu to życie zniszczyła. Ponurym zrządzeniem losu szyldem tego wszystkiego stała się Wisła Kraków, a ludzie, którzy do tego się przyczynili zbezcześcili stuletnią tradycję i ośmieszyli szczere oddanie tysięcy kibiców. Wielu z nich zresztą do tej pory nie do końca rozumie kto był kim w tej historii i kto odpowiada za to co się stało. Może zeznania świadków, relacje skruszonych bandytów, czy ustalenia śledczych otworzą im wreszcie oczy. Jak w filmie „Missisipi w ogniu” dopiero interwencja z zewnątrz, CBŚ, prokurator ze Śląska i dziennikarz z Warszawy sprawia, że udaje się przezwyciężyć zmowę milczenia i zastanawiającą nieudolność organów ścigania. Trzy razy wymienialiśmy osoby opracowujące ten tytuł, bo poziom zła, ludzkiej głupoty i nikczemności w tej książce opisanych jest po prostu zbyt przytłaczający. – mówi Chojnacki.
Abstrahując od tego, jakie zdanie mamy o autorze, z oceną książki poczekajmy do premiery. Wówczas okaże się, czy zapowiadane fajerwerki wystrzelą z pełną mocą, czy dostaniemy niewypał.
Bardzo ciekawie zapowiada się druga książka tego wydawcy, która ukazać ma się w najbliższym czasie. Harry Haft – właściwie Hercka Haft – w wieku trzech lat został osierocony przez ojca. Gdy jego dzieciństwo przerwała wojna a w 1941 roku trafił do obozu koncentracyjnego w Jaworznie, szybko zaskarbił sobie sympatię niemieckich żołnierzy podczas bokserskich pojedynków. W sumie stoczył przeszło 75. walk, w których nie znalazł pogromcy. Jego niezwykłą historię opisuje jego syn – Alan Scott Haft.
– Biografia Harrego Hafta to książka historyczna. Należy ją raczej widzieć w kręgu książek o Auschwitz niż sportowych biografii. Ten bardzo mało znany aspekt życia w obozach koncentracyjnych należy widzieć w kontekście książek Tadeusza Borowskiego, czy Zofii Kossak. Ta oczywiście jest napisana nie przez samego świadka, czyli Herckę Hafta, ale jego syna, który poszukuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego jego ojciec był tak ponurym, skłonnym do przemocy, gwałtownym człowiekiem. To czego doświadczył Hercka-Harry jest w stanie zgruchotać psychikę każdego człowieka. Może jednak najbardziej gorzkie jest to, że to co ocalało w byłym więźniu Auschwitz walczącym by przeżyć, skutecznie zabiła amerykańska mafia w bokserze walczącym dla sportu. W 2020 roku wejdzie na ekrany film o Harrym Hafcie z Benem Fosterem w roli głównej. – zaznacza Chojnacki.
We wspomnianym filmie, prócz Bena Fostera, wystąpić ma m.in. inna gwiazda amerykańskiego kina – Danny De Vito.