Był zwyczajnym dzieckiem – choć zyskał szacunek kompanów ze względu na sprawność fizyczną, w nauce nie wiodło mu się najlepiej. Gdyby nie wspinaczka, pewnie skończyłby pracując w jakimś magazynie pod Leicestershire. Szczęściem nazwać można m.in. znalezienie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. O takim szczęściu może mówić Jerry Moffatt.
Na przełomie lipca i sierpnia br., specjalizujące się w literaturze górskiej Wydawnictwo Stapis wydało książkę „Revelations”, której autorem jest właśnie Jerry Moffatt. Urodzony w 1963 roku wspinacz skałkowy jest jednym z najwybitniejszych brytyjskich przedstawicieli tego sportu. Wspólnie z dziennikarzem Niallem Grimesem opowiedział on swoją niezwykłą historię, którą po niespełna dekadzie przeczytać będą mogli również czytelnicy w języku polskim. Tytuł publikacji pochodzi od nazwy drogi Revelations o trudności 8a+ w Raven Tor w hrabstwie Derbyshire, która w czasach działalności głównego bohatera uznawana była za jedną z najtrudniejszych tego typu tras na świecie.
Oryginalna, brytyjska wersja książki została doceniona przez środowisko, bowiem w 2009 roku zdobyła główną nagrodę podczas festiwalu Banff Mountain Book, co jest prawdopodobnie najbardziej prestiżową nagrodą w literaturze górskiej na świecie (pomijając górską kategorię Sportowej Książki Roku, rzecz jasna!). Otrzymała ona wówczas również nominację do nagrody Boardman Tasker, a w tym roku jej polski przekład znalazł się na szerokiej shortliście na 23. Festiwal Górski, który we wrześniu odbędzie się w Lądku-Zdroju.
Choć literatura górska w naszym kraju rozwija się w szybkim tempie, mogłoby się wydawać, że zwierzenia kogoś takiego jak Moffatt nie będą interesujące dla osób, które z tematem mają okazjonalną styczność, bądź zwyczajnie nie interesuje ich to w ogóle. Choć uwielbiam góry i staram się rokrocznie spędzać w nich jak najwięcej czasu, to ze wspinaczką też mam niewiele wspólnego. Nie przeszkodziło mi to wciągnąć się w „Revelations”, bo to zwyczajnie dobrze napisana książka. Można oczywiście przyczepić się do tego, że autorzy dość mocno rozwlekają opisy niektórych wypraw i przejść, dodając czasem niewiele wnoszące szczegóły, ale ze wszystkich tych opowieści bije pasja i zachwyt nad drogą, którą obrał brytyjski sportowiec. „Revelations” prezentuje się bowiem bardzo dobrze – mimo, że często czytamy o podobnych wydarzeniach, tłumacz wykonał kawał solidnej roboty, stawiając na prosty, ale przystępny język. Ejdetyczna pamięć Moffatta po pewnym czasie staje się co prawda uciążliwa – jak często można wspominać o tym, co w danej chwili się jadło i piło? – ale wybaczam mu, bo książka jest wciągająca.
Ale przejdźmy do meritum – czym właściwie jest „Revelations”? To historia niezwykle ambitnego młodzieńca, którego problemy z rozwojem i nienadążanie za rówieśnikami sprawiło, że poszukiwał własnej drogi. Znalazł ją przez przypadek, gdy wykorzystał okazję, by bez irytującego go wzroku kolegów móc sprawdzić, ile prawdy kryje się w ich zachwytach nad nowym sportem, który pokazał im szkolny nauczyciel. To w końcu opowieść o dążeniu do perfekcji, rywalizacji, pionierstwie w swojej dziedzinie i ostatecznie – historia dyscypliny, której Moffatt był częścią przez kilka dekad.
Osoby postronne słysząc „górska wspinaczka” od razu wyobrażają sobie epickie wędrówki po pokrytych śniegiem szczytach. Moffatt zwraca na to uwagę, mówiąc, że jak w takim przypadku ma uzasadnić to, czym dla niego jest ten sport. Dla niego trudnością jest zwykle złapanie się pojedynczej skalnej półki, a nie wędrówka po zboczach Everestu tysiące metrów nad poziomiem morza. Mimo to, i tu i tu, opór góry sprawia, że próbujący ją zdobyć odczuwają wobec niej pożądanie. To właśnie sprawia, że tylu ludzi decyduje się na wspinanie.
Jak zawsze, osobne słowo należy się warstwie technicznej publikacji. W tym kontekście też jest bardzo dobrze. „Revelations” to estetyczna okładka i poprawne wydanie, bez większych błędów w korekcie. To w końcu też wysokiej jakości wkładka zdjęciowa, która dopełnia pozytywną całość tej opowieści.
Mawia się, że świeca, która pali się dwa razy jaśniej, pali się o wiele krócej. Choć Moffatt przez wiele lat był na świeczniku, chyba nie wypalił się do końca, bo wciąż aktywnie działa w naturalnym dla siebie środowisku. I ponad 300 stron, jakie niegdyś przygotował do dziś potrafią zapewnić kilka godzin dobrej lektury. Z jednej strony, „Revelations” powinna trafić na półkę każdego, kto interesuję się górską tematyką. Z drugiej – choć dobrze napisana – niekoniecznie trafi w gusta pozostałych czytelników. Do mnie przemówiła i czytałem ją z ciekawością, raz za razem odbywając wirtualne spacery po miejscach, o których opowiadał główny bohater.
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]
Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.