Real Madryt. Królewska era Galacticos Wywiad z autorem

Real Madryt. Królewska era Galacticos

Real Madryt. Królewska era Galacticos Wywiad z autorem

fot. alteticodemadrid.com / Angel Gutierrez

KB: Trzecia książka wciąż jest w opracowaniu. To historia o innym klubie z Madrytu – Atletico. Jedyne informacje, jakie do tej pory napływały to te, że historia ma nas cofnąć do 2002 roku. Czy może Pan coś więcej zdradzić na jej temat?

LO: Jesteśmy umówieni z wydawcą, że książkę oddam przed wakacjami, a w tej chwili mam już w zasadzie jej „stan surowy”. Poza ostatnim rozdziałem, dotyczącym obecnego sezonu jest już właściwie napisana i jest w tej chwili przeze mnie redagowana, więc pewnie niebawem, może jeszcze w marcu, trafi do wydawnictwa.

KB: Kiedy może się ukazać?

LO: Tak jak książki o Realu i Barcelonie ukaże się pewnie na początek kolejnego ligowego sezonu. Nie ma sensu publikować tej książki teraz, gdy wszyscy będą żyli Mundialem. Trzeba poczekać, aż piłka klubowa wróci do łask, ale z 99% pewnością można założyć, że mówimy o sierpniu, bądź wrześniu. Wracając jednak do samej książki, część do przybycia Cholo (Diego Simeone – przyp. red.) będzie stanowić zaledwie 1/3 książki. Głównie skupiłem się w niej na analizowaniu gry Atletico pod wodzą tego argentyńskiego trenera.

KB: W jednym z wywiadów, jakie czytałem w internecie padło stwierdzenie, że nie poważa Pan szczególnie książek sportowych, ponieważ w dużej ilości są po prostu słabe. Często wydawcy faktycznie uważają, że wystarczy na okładce pokazać Messiego bądź Ronaldo i ludzie to kupią. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?

LO: Zwłaszcza biografie są lukrowane, skierowane do nastoletnich czytelników, dla których dany piłkarz jest idolem i czytelników, którzy nie są zainteresowani poznawaniem prawdziwego życiorysu, bez omijania różnych grzeszków. Może słowo słabe to nie jest słowo najwłaściwsze, natomiast one są po prostu trywialne, czy infantylne, bo też kierowane do czytelnika infantylnego – bo „dziecięcy” to po hiszpańsku „infantil„, więc można to tak zgrabnie przełożyć. Natomiast ostatnio, właśnie Wydawnictwo Sine Qua Non opublikowało kilka ciekawych i poważnych tytułów piłkarskich, analizujących fenomen tego sportu. Okazało się tym samym, że jest zapotrzebowanie na książki dla ludzi dorosłych, obdarzonych krytycznym umysłem i chcących zapoznać się także z jakimiś kontrowersyjnymi tezami, nie zaś wyłącznie z lukrowaną wersją danej historii.

KB: Czy możemy uznać, że trzy książki, które ma Pan na koncie zakończą hiszpańską serię Leszka Orłowskiego na polskim rynku literatury sportowej?

LO: Mam plany napisania kolejnych książek, ale nie rozmawiałem jeszcze o nich z wydawcą. Nie sądzę jednak, żeby była potrzeba opisywania dziejów jeszcze któregoś hiszpańskiego klubu… Chociaż może byłaby potrzeba napisania takiej książki o Sevilli.

KB: Właśnie o ten klub chciałem zapytać.

LO: Jest on jakimś fenomenem, ale nie wiem, czy na taką publikację byłoby odpowiednie duże zapotrzebowanie, żeby praca nad nią się opłacała. Jeśli jednak jakiś wydawca byłby zainteresowany, to ja chętnie napiszę. Materiałów mam mnóstwo…

[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Rozmawiał: Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]