Nietrudno zauważyć, iż w ostatnich latach w Polsce wzrosło zainteresowanie bieganiem. Coraz więcej ludzi biega, w mediach również czasem pojawiają się informacje o kolejnych zawodach i maratonach. Niemniej jednak o biegach ultra, czyli na dystansie większym niż maraton, praktycznie w ogóle się nie mówi. Takim sportowcom nie towarzyszą wszechobecne kamery, nie przeprowadza się transmisji z zawodów. W zasadzie trudno się dziwić. Kto by oglądał bieg trwający nawet kilka dni!?
Mimo to, już nieraz się przekonałam, iż mało popularne dyscypliny uprawiają niezwykle ciekawe postacie. Jedną z nich jest Piotr Hercog, polski ultramaratończyk, a także taternik jaskiniowy, instruktor wspinaczki górskiej, ratownik GOPR, trener sportowy oraz prezes Fundacji Maratony Górskie. Przez media określany mianem „ultrasa”, „cyborga”, „człowieka z żelaza”. Historię jego życia mamy okazję poznać dzięki książce „Ultrabiografia”.
„Jak to jest, jak się umiera? Gdy spadasz w przepaść? Nie, nie czujesz strachu. Raczej żal, że to już.”
Książka o Piotrze Hercogu podobnie jak wiele innych sportowych (auto)biografii rozpoczyna się z wysokiego C. Mianowicie od wspomnienia pierwszej zagranicznej eskapady ultramaratończyka, która mogła być zarazem jego ostatnią. Wyjazd w Alpy, którego celem było zdobycie najwyższego szczytu Austrii omal nie zakończył się jego śmiercią. Pod Hercogiem załamał się bowiem most śnieżny, przez co wpadł do szczeliny o głębokości 26 metrów! Miał jednak sporo szczęścia, gdyż zaklinował się w przewężeniu, unikając upadku na dno. Po tym, doprawdy mocnym początku autorzy wracają do czasów dzieciństwa biegacza i przedstawiają jego życiorys.
Główną narrację prowadzi dziennikarz Jacek Antczak, część historii opowiada sam Piotr Hercog, dodatkowo załączono również wypowiedzi jego rodziny i przyjaciół. Całość biografii poznajemy na przemian z kolejnymi punktami projektu Hercog Mouintain Challenge, rozpoczętego przez ultramaratończyka w 2016 roku, który zakłada starty w wyzwaniach górskich w różnych zakątkach świata z zamiarem osiągnięcia jak najlepszego wyniku sportowego.
„Wiem tylko, że dzięki bieganiu znam wszystkie smaki życia.”
Zabieg z podwójną chronologią jest dosyć ciekawy, gdyż praktycznie od razu możemy zobaczyć jak daleko zaszedł bohater książki. Co więcej dzięki temu podczas czytania nie ma ani chwili nudy. Niemniej jednak mnogość podejmowanych przez Hercoga przedsięwzięć sprawiła, że część biograficzna nie jest do końca chronologiczna. Rozdziały z czasem się zazębiają i są bardziej tematyczne, niż chronologiczne. Można się w tym trochę zatracić, dlatego dobrym dodatkiem jest zestawienie startów sportowca zamieszczone na końcu książki.
Lekturę czyta się bardzo dobrze, wciąga od początku, a w dodatku część merytoryczna wzbogacona została ciekawymi fotografiami. Książka jest pełna anegdot. Przygód na jej kartach jest tak wiele, że starczyłoby ich na kilka biografii. Niektóre historie czyta się z niedowierzaniem, inne ze śmiechem, a kolejne z przerażeniem. „Ultrabiografia” to dobry materiał na film nie tylko biograficzny, ale także przygodowy.
„Do dziś się dziwię, że nic mi się wtedy nie stało i żyję, na dodatek jestem cały i zdrowy, bo w młodości wyczyniałem niezłe rzeczy […].”
Książka jest nasycona zdumiewającymi historiami. Przeczytacie, na czym Piotr Hercog spisywał testament będąc uwięzionym na dnie jaskini, czy też jak trenował podczas kilkudniowej podróży Koleją Transsyberyjską przed maratonem na zamarzniętym Bajkale. Dowiecie się, który jego wypad zakończył się akcją ratunkową prowadzoną przez brygadę antyterrorystyczną, dlaczego przesłuchiwała go Służba Bezpieczeństwa oraz w jakich zawodach wystąpił z nogą w gipsie sięgającym pachwiny.
Odkryjecie, podczas której wyprawy poznał przemytnika, wojskowego pilota i handlarza bronią (tylko w hurcie!), zaś w drodze powrotnej pewien człowiek chcąc kupić jego plecak z zawartością proponował w zamian… własną siostrę! Przeczytacie również, w jakich zawodach musiał skakać z dziesięciometrowego wodospadu, a gdzie maszerować prawie 90 kilometrów przez pustynię z wielbłądem.
„Przez kilkadziesiąt sekund nie mogę się podnieść, ból jest wszechogarniający.”
Ultramaratończyk przyznaje, w którym biegu był drugi, bo pokonała go kobieta. Wyjaśnia, jaka jest różnica w odczuwaniu fizycznego wyczerpania po sześciu godzinach a kolejnych czterdziestu. Zdradza, co stanowi największe wyzwanie podczas wielodobowych zawodów. Opowiada o maratonie na Evereście, a także wspomina bieg, podczas którego doświadczył różnicy temperatur wynoszącą 70 stopni.
Który maraton według legendy to jedyne zawody na świecie, gdzie podczas bufetów na trasie można napić się… wódki? Jak człowiek może przebiec prawie 400 kilometrów?! Gdzie znajduje się najgłębsza wewnątrzjaskiniowa studnia świata? W którym maratonie nigdy nie zwyciężył obcokrajowiec?
„Wyniki są dla mnie ważne, ale zdecydowanie nie najważniejsze.”
„Ultrabiografia” to świetna książka dla wszystkich interesujących się sportem, jak również miłośników ciekawych biografii. Lektura nasycona anegdotami, niezwykłymi podróżami i zaskakującymi historiami. Polecam bez cienia wątpliwości.
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Ania Hombek[/dropshadowbox]
Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.