Olimpijki Recenzja

Olimpijki

Kobiety przez wiele dziesięcioleci były traktowane w niewłaściwy sposób. Objawiało się to na wielu płaszczyznach życia społecznego. W sporcie stopniowo otrzymywały prawa należące od dawna do mężczyzn i coraz bliższa osiągnięcia jest równowaga między kobietami, a mężczyznami. Jednak w wielu dyscyplinach do dziś rywalizacja płci pięknej powoduje znacznie mniejsze zainteresowanie wśród kibiców i mediów. Anna Sulińska w książce „Olimpijki” próbuje przekonać czytelnika, iż sport kobiet może być równie emocjonujący i często wymagający bardziej od tego uprawianego przez mężczyzn. Czy się jej to udało?

Książka pt. „Olimpijki” jest kolejną z serii Wydawnictwa Czarnego, które specjalizuje się w znakomitych reportażach. Liczącą 288 stron opowieść opublikowano w lipcu 2020 roku. Wydana została w twardej oprawie i zawiera liczne zdjęcia bohaterek. Sprawia to, że część estetyczna książki nie budzi zastrzeżeń. Pozytywnym aspektem jest również sporządzona na końcu bogata bibliografia, dzięki której można znaleźć interesujące źródła do głębszego poznania bohaterek, jak i historii poszczególnych igrzysk olimpijskich.

Dużym atutem pozycji jest różnorodność wyboru opisywanych sportsmenek. Książka prezentuje losy siedmiu kobiet, bądź zespołów: Jarosławy Jóźwiakowej (lekkoatletki), Danieli Walkowiak (kajakarki), Heleny Pilejczyk (łyżwiarki szybkiej), Stanisławy Walasiewicz, Ewy Kłobukowskiej i Ireny Szewińskiej (lekkoatletek), zespołu siatkarek z lat 60. oraz wioślarskiej dwójki z lat 70. i 80. Czesławy Kościańskiej-Szczepińskiej i Małgorzaty Dłużewskiej-Wieliczko. Na szczególne wyróżnienie zasługuje według mnie ostatni reportaż o wicemistrzyniach olimpijskich w wioślarstwie. W Internecie i innych źródłach niemal nie sposób znaleźć jakichkolwiek informacji o ich karierach, co czyni tę część książki bardzo wartościową dla tematyki olimpizmu w Polsce. Interesujący jest także fragment dotyczący Stanisławy Walasiewicz. Sulińska w sprawny sposób opowiada jej historię i pozwala zapoznać się z wieloma (czasami dla mnie nieznanymi) faktami z jej życia.

Język autorki i, jak się wydaje, dobre relacje zbudowane z bohaterkami pozwalają przenieść się do czasów przez nią opisywanych. Pomaga w tym niewątpliwie reportażowy charakter książki, który zawsze bardzo mi odpowiada. Oprócz losów konkretnych osób, książka przemyca także ważne dla ruchu olimpijskiego wydarzenia ze świata polityki, jak choćby bojkoty igrzysk czy protesty przed meksykańską olimpiadą oraz sfery medycyny (identyfikacja płci). Zwraca także uwagę na różnice w liczbie uczestników między kobietami, a mężczyznami oraz typowe dla epoki PRL-u kłopoty natury organizacyjnej.

Podsumowując, „Olimpijki” to swego rodzaju hołd autorki dla kobiet reprezentujących Polskę na igrzyskach olimpijskich w XX wieku, które musiały zmagać się z licznymi przeciwnościami. Jest to bardzo dobra książka, z którą powinni zapoznać się zwolennicy dobrego reportażu sportowego oraz fani historii sportu.