Niełatwo być wielkim

Cena naszych marzeń. Sportowe biografie bez cenzury

Niełatwo być wielkim

Bartłomiej Najtkowski

Książka Wrighta Thompsona trochę mnie zaskoczyła. Wprawdzie tytuł „Cena naszych marzeń” wydaje się dość sugestywny, niemniej, jak wiadomo, Amerykanie lubią patos, a tu jest dużo smutku i gorzkich refleksji. Wielcy mają wymiar ludzki, nie przeistoczyli się w tekstach autora w półbogów. To nie jest hagiografia, dlatego na szczęście nie natkniemy się na sztampę.

Książka zawiera aż 14 historii sportowców. Jest w niej dużo psychologizowania, zwracania uwagi na aspekt mentalny i tego rodzaju uwarunkowania związane z uprawianiem sportu na najwyższym poziomie. To brzmi zachęcająco, a od razu przechodząc do niewielkich mankamentów, można wspomnieć o tym, że czytelnik z Europy może mieć problemy. Są tu historie dotyczące czterech sław znanych niemal każdemu: Michael Jordan, Leo Messi, Tiger Woods i Muhammad Ali. Je uznaję za najciekawsze, ale ponieważ dla autora sport jest pretekstem do opowiadania o ludziach, można poznać historię nie znanego przynajmniej mi wcześniej Tony’ego Harrisa, szalenie zdolnego koszykarza ligi uniwersyteckiej, który nagle zniknął i zginął w brazylijskiej dżungli. Możemy też wczuć się w ponury nastrój amerykańskiego, rasistowskiego Południa, a konkretnie Missisipi i dojrzeć potęgę sportu, jaka przejawiała się triumfie futbolistów. Czytanie o baseballu czy futbolu amerykańskim nie było nudne dla takiego laika jak ja. To chyba symptomatyczne.

Furia Jordana

Jeśli chodzi o znane mi gwiazdy, to Michael Jordan został opisany jako ktoś, kto wciąż miał wypisaną na twarzy furię. Czytamy, jak zamordowano jego ojca, jak czuł, że w rodzeństwie on jest tym gorszym i stąd wiązała się jego zawziętość. Nad jego emocjami starała się zapanować żona, która dążyła do tego, by mąż w końcu się zrelaksował. Jordan wciąż ogląda koszykówkę i często zżyma się na zasadzie: kiedyś to było. Ale poznajemy też mroczną, irracjonalną stronę jego charakteru: pluł na ciastka, by nikt innych ich jadł – taką historię też przywołano.

Niekochany w Rosario

Ciekawie opisano relację Leo Messiego z rodzinnym Rosario. To opis okresu, gdy był jeszcze gwiazdą Barcelony. W rodzinnym mieście genialnego piłkarza nie było oznak utożsamiania się z nim. Mural z Keithem Richardsem – tak, z Messim – nie. Rodzina puszczała w prowadzonym przez siebie barze program kulinarny, gdy człowiek będący ich dumą grał na Camp Nou. O zgrozo, dla Argentyńczyków był pecho frio, czyli kimś rzekomo bez ambicji i determinacji, ale w Barcelonie początkowo też patrzono na niego z wyrzutem jako na tego, który… kupował argentyńskie jedzenie, nie miał potrzeby szybkiego integrowania się. Dużo czepialstwa, mało zrozumienia. Zrobiono z niego bezpaństwowca. Miał prawo do rozterek, będąc tak traktowanym.

Golfista zafascynowany komandosami

 W opowieści o Tigerze Woodsie od razu rzuca się w oczy kontrast między wynikami sportowymi a życiem prywatnym. Fascynacja wojskiem i bliska relacja z ojcem, który służył w jednostce Zielonych Beretów i zaraził tym syna, jest uderzająca. Tiger widział umierającego ojca. Cierpiał, a ból miał ukoić udział w… szkoleniach komandosów SEAL. Musiał w symulacjach wybierać, kogo zastrzelić, to było też np. rozpoczynanie odpowiedniej akcji zza rogu czy manewry powietrzne. Zetknął się z przemocą, niebywałym wysiłkiem fizycznym, te zadanie, które trzeba było wykonać, kosztowały wielu wysiłku. Ale on chciał poznać inne życie.

Zaginiony pięściarz

Poznajemy też historię pięściarza Robinsona, który zaistniał, gdy rywal Casiusa Claya przestraszył się i aby do walki doszło, wybrano jego. Ten bój trwał kilkadziesiąt sekund, a po jego zakończeniu już mało kto widział rzeczonego Robinsona. Autor jednak był dociekliwy i dotarł do osób, które miały z nim kontakt. Jedna z nich zdradziła, że „bohater” tej jednej walki przechwalał się, że mógł zmierzyć się z Muhammadem Allim. Trafił do przytułku, popadł w nałóg, dragi zrujnowały jego życie. Mimo że walczył z pięściarzem znanym później jako Muhammad Ali, w swoim mieście nie był wcale znany. To smutna historia kogoś, kto zrządzeniem losu zmierzył się z przyszłą legendą sportu.

„Cena naszych marzeń” to bestseller „New York Timesa”, co ma swoją wymowę. Autor wykonał ogrom pracy. Chciał pokazać ludzką stronę legend i  historii z nimi związanych. Nie ma tu więc laurek, jest okazja do refleksji. Mało tego, są liczne okazje wręcz, a zatem czytając o sporcie, można skonstatować, że wielkość nie zawsze wiąże się z błogim życiem.