Mogliśmy się spodziewać, że przed piłkarskimi mistrzostwami świata, które w czerwcu rozpoczną się w Rosji rynek literatury sportowej zaleją książki związane z tą imprezą. Na półkach w księgarniach przebierać można w niezliczonej ilości publikacji wzorowanych na skarbach kibica, czy tytułach mających przyciągnąć uwagę najmłodszych czytelników. Na szczęście, jest jeszcze segment tego rynku, nie tak wyeksploatowany przez autorów i wydawców. Odnaleźli się w nim dwaj dziennikarze „Gazety Wyborczej”.
9 maja 2018 roku to dzień ważny dla wszystkich kibiców, bowiem w tym dniu odbędzie się kilka ciekawych sportowych premier, w tym ta, o której zaraz opowiem. „Najważniejszy mecz Kremla” Romana Imielskiego i Radosława Leniarskiego to kolejna opowieść piłkarska od Wydawnictwa Agora, które wkrótce pojawi się na rynku również z nowym wydaniem biografii Roberta Lewandowskiego (Paweł Wilkowicz, „Nienasycony„, 2016). Ale ja nie o tym… Ten kremlowski mecz to kolejna pozycja z pogranicza opowieści sportowych i politycznych, w której narracja nie skupia się futbolu – choć jest on jej istotną częścią – a na znaczeniu tej międzynarodowej imprezy w realizacji propagandy i budowy własnego wizerunku przez Władimira Putina i rządzonej przez niego Rosji.
Trzeba od razu zaznaczyć, że to nie jest książka o piłce nożnej, chociaż sport jest tutaj stałym tłem opowieści. To przede wszystkim opowieść o naszym wschodnim sąsiedzie – jak twierdzą sami autorzy i co znajduje odzwierciedlenie w jej treści – trochę śmieszna, straszna, a zarazem smutna. „Wbiliśmy się w Rosję w wyjątkowym czasie, w jednym z najczarniejszych dla niej momentów od końca zimnej wojny. Putin i jego „kamanda” grają mecz ze światem, ale i samymi sobą. Grają twardo i brutalnie faulują: zagarniają Krym, atakują Donbas, strzelają w plecy Borysowi Niemcowowi, szprycują na potęgę (…)” – piszą na początku Imielski i Leniarski. Po zachęcającym początku, zagłębiłem się czym prędzej w lekturze.
„Najważniejszy mecz Kremla” to obraz Rosji, w której nikt u szczytu władzy nie cofnie się przed niczym, aby sprawić, że „zachód” zachwyci się „wschodem” podczas zbliżającej się piłkarskiej imprezy. To opowieść o politycznych zabójstwach (jak Niemcowa), wszechobecnej korupcji (miliardy wydane na Igrzyska Olimpijskie i sportowe areny), ale i życiu zwykłych obywateli, którzy muszą egzystować pośród otaczającej ich rzeczywistości. To w końcu kolejne potwierdzenie na bezkarność oligarchów, którzy póki tańczą tak, jak zagra im Putin mogą liczyć na przychylne spojrzenie swojego „szefa”, którego od sportowej strony reprezentuje nie kto inny, jak właściciel Chelsea FC – Roman Abramowicz.
Bardzo spodobał mi się styl, w jaki swoją opowieść ubrali autorzy. Książka napisana jest w lekki sposób, często potocznym językiem, a całość sprawia wrażenie, że pisząc ją nie robili tego na siłę, na zlecenie wydawcy, tylko bawili się obraną formą. Wewnątrz znaleźć można też dużo fotografii, które uzupełniają opisywane historie. Nie ma tutaj typowej wkładki zdjęciowej, ale – jak to Agora – publikacja wydana jest w bardzo estetycznej formie, którą dopełnia ciekawa okładka.
Imielski i Leniarski piszą m.in. o Seppie Blatterze, który był podatny, jak nikt inny na „skumanie” się z Władimirem Władimirowiczem – wszak były oficer KGB musiał umieć pozyskiwać tak wpływowe kontakty. Podejmują również temat kibiców, którzy w dzisiejszej Rosji stali się nieformalną bojówką Kremla. W końcu – debatują, czy wybór Kataru zamiast USA na gospodarza kolejnego Mundialu nie był gwoździem do trumny aktualnych wówczas władz piłkarskiej centrali. To amerykańscy śledczy, niepogodzeni z porażką mieli decydujący wpływ na to, że wielu wysoko postawionych urzędników futbolowych struktur pożegnało się z posadami w wyniku afery korupcyjnej. Recenzja to jednak nie streszczenie, ale uwierzcie mi – mnogość podejmowanych tematów, choć wciąż obracających się wokół jednej imprezy – jest dość spora.
„Najważniejszy mecz Kremla” kontynuuje wysyp książek sportowo-politycznych, które ostatnio pojawiają się niczym grzyby po deszczu. To gatunek, który trzeba lubić, więc pewnie nie przypadnie każdemu do gustu, ale jest ciekawą alternatywą dla niezliczonej ilości biografii, które pojawiają się na polskim rynku literatury sportowej na co dzień. Jeśli nie udało się Wam kupić biletów na mistrzostwa świata, chociaż w ten sposób możecie zwiedzić Wołgograd, czy stolicę Tatarstanu.
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]
Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.