Na szczycie

Na szczycie

henryFutbol ewoluuje, a wraz z nim piłkarze. Pokolenie kibiców, z którym się utożsamiam, pamięta okres przejściowy, pomiędzy sportowcami, a narodzinami chodzących produktów reklamowych, będących połączeniem spoconego mężczyzny z wieszakiem logotypów. W dzisiejszych czasach brakuje zawodników, których poziom sportowy zlokalizować można na tej samej kondygnacji wartości, co ich klasa i honor. Taki właśnie był Thierry Henry.

Przyznam szczerze, że nie czytałem biografii Erica Cantony, ale po pierwszej lekturze książki spod ręki Philipe Auclaira wiem, że muszę to zrobić. Francuski autor w opowieści „Thierry Henry. Samotność na szczycie” zabiera czytelnika w ciekawą podróż po życiu byłej gwiazdy Arsenalu FC, która jest doskonałym przykładem, jak należy pisać biografie. W książce wydanej przez wydawnictwo Anakonda, znalazłem coś, czego często brakuje mi u Luci Caiolego – wzbudzenia zainteresowania czytelnika „czymś więcej”. Czymś, co trudno scharakteryzować, ale co wciągnie mnie w lekturę i pozwoli zapomnieć o upływającym czasie.

Napastnik, którego sportowy świat wchłonął za pośrednictwem AS Monaco, przeszedł prostszą drogę, niż pozostali sportowcy wywodzący się z przedmieść wielkich miast – pomimo niezbyt zamożnych rodziców, nie miał bezpośredniego kontaktu z przemocą, mogąc jednocześnie pobierać stosowną edukację. Jednocześnie, obraz sportowca nie jest wyidealizowany, autor ma świadomość słabości swojego bohatera. Auclair doskonale zdaje sobie sprawę, że na świecie w okresie Henry’ego grali lepsi piłkarze, doceniając jednak wkład piłkarza w rozwój globalnego futbolu. Emerytowany już piłkarz przypominał trochę Benoita Assou-Ekotto, który trzymał się na dystans do środowiska, w którym przyszło mu żyć, starannie wybierając osoby, które go otaczają.

Henry był dobrym piłkarzem, to fakt. Nie można jednak zapominać, że ten napastnik, nigdy nie strzelił bramki w finale ważnych rozgrywek (poza jednym wyjątkiem potwierdzającym regułę). Ta nieuleczalna przypadłość sprawiła, że Francuza wielbiono wyłącznie w Londynie – mieście, w którym spędził lwią część swojej kariery, stając się ikoną „Kanonierów”.

„Samotność na szczycie” to pozycja obowiązkowa, dla każdego fana książek o tematyce sportowej. Auclair, prócz dziennikarstwa sportowego, odnalazł swoje powołanie, tworząc interesującą biografię o wymierającym powoli rodzaju piłkarzy.