Maciej Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku Recenzja

Maciej Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku

Wewnątrz górskiego środowiska pojawiają się regularnie głosy, że górska literatura się komercjalizuje, książek jest za dużo, często ich wartość merytoryczna jest na niskim poziomie. Może to prawda. Ale ta na pewno do tego grona nie należy. „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” wciąga mocniej, niż się spodziewałem.

Za stworzenie tej biografii odpowiedzialny jest duet nieoczywisty, bo dotąd przy książkach górskich niespotykany. Dariusz Kortko, znany z biografii Krzysztofa Wielickiego i Jerzego Kukuczki, tworzył je wespół z Marcinem Pietraszewskim. Tym razem w podróży przez życie głównego bohatera towarzyszył mu Jerzy Porębski – prywatnie przyjaciel Berbeki, współautor „Lekarzy w górach” i „Polskich Himalajów”. To właśnie Porębski wpadł na pomysł napisania „Życia w cieniu Broad Peaku”, po czym zaprosił do swojego projektu redaktora naczelnego katowickiej „Gazety Wyborczej”.

Najnowsza górska pozycja wydawnictwa Agora powstawała dwa lata, w trakcie których autorzy podróżowali wspólnie, by zebrać potrzebny materiał. Materiał, którego nie mieli z pierwszej ręki, bowiem Maciej Berbeka nie pozostawił po sobie praktycznie żadnych zapisków, czy pamiętnika, jak chociażby miało to miejsce w przypadki Kukuczki. Stąd też jest to relacja osób trzecich, opowieść o Berbece, widzianym oczami innych. To pewna trudność w tworzeniu, jednak z drugiej strony – daje pole do popisu dobrym dziennikarzom.

Gdy poznawałem Macieja Berbekę wsiąkając w tę książkę, widziałem człowieka, który ma w głowie komputer i każdą decyzję analizuje w ułamku sekundy na miliony sposobów. Stąd też wydawało się, że wypadek z 2013 roku, gdy zginął po zdobyciu Broad Peaku jest zbiegiem wielu okoliczności, których nawarstwienie się zawsze oznacza w górach kłopoty. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę jego niewyrównane rachunki z tym ośmiotysięcznikiem z 1988 roku, gdy myśląc, że go zdobył wspiął się jedynie na przedwierzchołek Rocky Summit, przynoszą kołaczące myśli o walce za wszelką cenę. Nigdy, jako górski laik, nie podjąłbym się analizy tego, co dzieje się w głowach takich ludzi, prących do przodu i przełamujących wszelkie możliwe do wyobrażenia granice ludzkiego organizmu. Ale to jest właśnie w tej lekturze najciekawsze – że to książka także dla tych, którzy z górami nie mają zbyt wiele wspólnego. Często literatura górska jest hermetyczna, skierowana do czytelników poruszających się chociaż w małym stopniu pośród omawianych tematów. Ta książka zaciekawi na pewno tych, którzy stoją z boku. To duży atut, rzadko spotykany w tym segmencie.

Cała publikacja jest jak kolaż, tak umiłowany przez żonę głównego bohatera. To nie jest typowa biografia, z chronologicznym porządkiem życia, ale zbiór wielu ciekawych opowieści, których zebranie w całość tworzy bardzo emocjonalny i wielowymiarowy obraz człowieka niepasującego do naszych czasów – pełnych dążenia do rozgłosu i wielkomiejskiego blichtru. Wręcz przeciwnie – mamy tu małomiasteczkowe Zakopane z epoki PRL, Witkacego, krótki życiorys Krzysztofa, ojca Macieja, człowieka wielce zasłużonego dla polskiego środowiska wspinaczkowego, czy bardzo ciekawy wątek szkolenia zorganizowanego przez toprowców dla milicjantów biorących udział w pacyfikacji strajku pod kopalnią „Wujek”. Historię tę kończy zaś kilka rozdziałów, w których osią opowieści jest ostatnia wyprawa Berbeki na Broad Peak.

Nie mogę nie wspomnieć o opinii Maćka prowadzącego znany w środowisku blog 8tysiecy.pl, który twierdzi, że wewnątrz znaleźć można kilka błędów merytorycznych. Ja, jako człowiek nie znający tak dobrze tej postaci ich nie dostrzegam. Ale dla pełności recenzji jest to istotna uwaga.

Natomiast za końcówkę należy się autorom nagroda – idealnie pasuje do emocjonalnego klimatu tego tytułu. Jeśli nie macie pewności, czy książka związana z górami może was zaciekawić, wyprowadzę was z błędu. Ta na pewno to zrobi.