„Testa, cuore e gambe”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „Głowa, serce i nogi”. Taki tytuł nosi autobiografia Antonio Conte – wieloletniego piłkarza Juventusu Turyn, a dziś trenera tego zespołu. Książka, która swoją polską premierę miała 26 października, odkrywa przed czytelnikiem nie tylko charakter jej autora, ale także wiele mówi o tym, jak trudna bywa praca szkoleniowca.
Wspomnienia byłego zawodnika Juve można podzielić na dwie części. W pierwszej z nich Conte opowiada o swojej czynnej karierze piłkarskiej, drugą poświęca na opis pracy szkoleniowej. Gdyby wybierać spośród tych dwóch partii ciekawszą, zdecydowanie należałoby wskazać na drugą. O ile opowieść o latach spędzonych na murawie nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle tego, co znaleźć można w innych biografiach, o tyle fragmenty dotyczące trenerskiej przygody autora są dużo bardziej interesujące. Przede wszystkim wiąże się to z tym, że stosunkowo niewielu szkoleniowców decyduje się sięgnąć po pióro, a jeśli już to czynią, nie zawsze chcą pisać wprost o kulisach swojej pracy. Antonio Conte nie boi się jednak zdradzić szczegółów dotyczących negocjacji z zarządami czy relacji z prezesami zespołów, w których był zatrudniany. Dzięki temu drugą część książki „Głowa, serce i nogi” czyta się dużo bardziej przyjemnie. Można z niej dowiedzieć się wiele na temat tego, jak „od kuchni” wygląda praca trenera.
Zanim jednak autor przechodzi do wątków związanych z jego obecnym zawodem, przedstawia chronologicznie całe swoje życie. Na pierwszych stronach pisze o rodzinie oraz miejscu, w którym się wychował. Conte urodził się w Leece i, jak zaznacza w autobiografii, w dzieciństwie wiele czasu spędzał na ulicy, na której się wychowywał. Bójki były tam codziennością, a kiedy przyszły reprezentant kraju wracał po nich do domu z zadrapaniami, często czekała go tam następna kara – tym razem wymierzana przez ojca. Rodzice starali się wychowywać synów (autor ma dwóch braci) według surowych zasad, co miało odbicie w późniejszym życiu piłkarza i trenera. To, jak zachowywał się w konkretnych sytuacjach, często ma swoje wytłumaczenie w wartościach, które wpoili mu ojciec z matką. W domu rodziny Conte nigdy się nie przelewało, co również uwarunkowało jego nieugięty charakter, objawiający się wielokrotnie w przyszłości. Dużą zaletą autobiografii wydanej przez Sine Qua Non jest więc fakt, że można dzięki niej dobrze poznać charakter jej autora. O ile Philipp Lahm w „Drobnej różnicy” o swoim życiu prywatnym pisał niewiele, Conte dzieli się z czytelnikami informacjami o młodości, rodzicach, rodzeństwie, żonie czy córce. Dzięki nim kibic może skonfrontować obraz szkoleniowca Juventusu i byłego piłkarza z tym, jaką osobą jest prywatnie.
Antonio Conte na opis lat swojej młodości poświęca jeden rozdział. Po nim przechodzi już do tego, jak został profesjonalnym piłkarzem. Najpierw była drużyna Juventiny Lecce, gdzie prezesem i trenerem był jego ojciec, a następnie dużo bardziej znane i utytułowane US Lecce, w barwach którego autor zadebiutował w Serie A. Z tym klubem związany jest też jedyny polski wątek, który znalazł się w książce. Conte wspomina bowiem Zbigniewa Bońka, który w sezonie 1990/1991 został szkoleniowcem tej drużyny. Obecnemu prezesowi PZPN-u autor poświęca dwa akapity, kończąc temat „Zibiego” informacją o spadku Lecce do Serie B. Po opisie tych wydarzeń Conte przechodzi w końcu do tego, na co czekali bez wątpienia wszyscy fani „Starej Damy”. W 1992 roku młody piłkarz trafił do Juventusu i od tego momentu w autobiografii „Głowa, serce i nogi” wątek tego właśnie zespołu przewija się w zasadzie do ostatnich stron.
Po lekturze wspomnień nikt nie powinien mieć wątpliwości, że Juve to klub, który ma szczególne miejsce w sercu Conte. Autor zresztą nie kryje swojej sympatii do drużyny, w barwach której występował przez 12 lat. Kiedy zawiesił już buty na kołku i został trenerem, miał tylko jeden cel – zostać szkoleniowcem Juventusu. Ta sztuka udała mu się ostatecznie w 2011 roku. Zanim jednak Conte przechodzi do swojej kariery trenerskiej, na kilkudziesięciu stronach wspomina najlepsze lata w roli piłkarza „Starej Damy” i reprezentacji Włoch. Przybliża okoliczności transferu do jednego z najlepszych zespołów w Italii, charakteryzuje pracę pod opieką kolejnych znakomitych szkoleniowców – Trapattoniego, Lippiego i Ancelottiego, a także przybliża sylwetki kolegów z drużyny. Opis tych dwunastu lat nie jest bardzo szczegółowy. Mimo że Conte ma na swoim koncie 5 tytułów mistrza Włoch, zwycięstwo w Lidze Mistrzów, Pucharze UEFA i Pucharze Włoch, a także dwa srebrne medale największych futbolowych imprez – mistrzostw świata i Europy, o swoich osiągnięciach pisze wręcz zdawkowo. Opowieść o czynnej karierze trwającej blisko 20 lat zajęła mu tyle samo miejsca, co ośmioletnia historia pracy w roli szkoleniowca.
Na nią Conte pożytkuje drugą część autobiografii, która, jak wspominałem, jest dużo ciekawsza niż pierwsza. Autor interesująco pisze o kulisach negocjacji z klubami, przedstawia dokładnie, jak trafiał do kolejnych drużyn. Szczególnie intrygująca jest historia dotycząca zatrudnienia go w Juventusie. Kto wie, czy gdyby nie podpowiedź zaprzyjaźnionego trenera, który polecił mu umówienie się na rozmowę z prezesem Andreą Agnellim, Conte dostałby szansę poprowadzenia „Starej Damy”, a drużyna zdobyłaby w 2011 roku pierwsze po degradacji scudetto. Autor nie był faworytem osób zarządzających klubem, jednak to jedno spotkanie zadecydowało o jego losach. Ciekawie jest zresztą w książce także wcześniej, mimo że Conte pisze o swojej pracy w Serie B – w US Arezzo, AS Bari, AC Sienie, a także w Atalancie Bergamo. Interesujące są zwłaszcza fragmenty, w których autor wspomina o swoich relacjach z prezesami i naciskach z ich strony na wystawianie w składzie konkretnych piłkarzy.
„Głowa, serce i nogi” potwierdza tym samym, że praca piłkarskiego szkoleniowca nie jest tak łatwa, jak się wydaje, a ingerowanie zarządu w decyzje trenera wcale nie jest rzadkie i nie dotyczy wyłącznie słabszych lig. Za każdym razem, kiedy ktoś próbuje jednak wpływać na Conte, ten pokazuje swój charakter i nie pozwala, żeby prezesi decydowali o czymś za niego. Taki właśnie obraz tego byłego piłkarza płynie z jego wspomnień. Jawi się on jako osoba zdecydowana, pewna swego, odważna i nieugięta, a także wkładająca całe serce w pracę, którą wykonuje. Charyzmatyczny – to chyba najlepsze określenie, które pasuje jak ulał do Antonio Conte, a zarazem sprawia, że czytelnik nabiera dużego szacunku do tego, co zrobił ten człowiek. Do wszystkiego doszedł bowiem ciężką pracą, nigdy nie wybierając drogi na skróty i nie sprzeniewierzając się swoim wartościom.
Podsumowując, „Głowa, serce i nogi” to biografia mająca dwa oblicza. Z jednej strony nie wyróżniający się niczym szczególnym opis czynnej kariery Conte, z drugiej bardzo interesująca i pełna zakulisowych wydarzeń opowieść o jego trenerskiej przygodzie. Bez wątpienia książka przypadnie do gustu wszystkim fanom Juventusu Turyn i dla kibiców tej drużyny powinna być pozycją obowiązkową. Wiele ciekawego o zawodzie szkoleniowca dowiedzieć mogą się z niej także pozostali sympatycy piłki nożnej. Wartość książki zwiększa także jej aktualność. Autobiografia we Włoszech ukazała się 8 maja, jej polskie wydanie pojawiło się na rynku niespełna pół roku później, dlatego wszystkie zawarte w niej informacje są jak najbardziej aktualne. Czytelnik, sięgając po tę lekturę, może mieć pewność, że trzyma w rękach świeżutkie dzieło, do którego czas nie zdążył dopisać jeszcze kolejnych rozdziałów.
Piotr Stokłosa