Mimo że przed premierą tej biografii ukazały się już dwie książki poświęcone Kazimierzowi Deynie, trudno było oprzeć się wrażeniu, że cała prawda o legendzie warszawskiej Legii nie został jeszcze ujawniona. Wiktor Bołba swoją pozycją „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy” zmienił ten stan rzeczy. Kibice w końcu mogą poznać „Kakę” nie tylko jako wybitnego zawodnika, ale także zwykłego człowieka, który, jak każdy z nas, miał swoje słabości.
Kompletna. To chyba najlepsze określenie biografii napisanej przez kustosza muzeum Legii Warszawa. Nie chodzi tutaj wyłącznie o to, że w książce ujawnione zostały pozaboiskowe podboje Kazimierza Deyny, o których dotychczas mówiło się półgębkiem. To oczywiście też wpływa na pozytywną ocenę publikacji Bołby i jest jednym z tych elementów, który z pewnością zachęci czytelników do sięgnięcia po lekturę. Ważniejszy jest jednak fakt, że autor podszedł do życiorysu opisywanego bohatera niezwykle rzetelnie i z kronikarską wręcz dokładnością przybliżył każdy jego etap. Żaden z życiowych rozdziałów „Kaki” nie został zaniedbany, co jest szczególnie istotne w przypadku opisu zagranicznej kariery Deyny, która dotychczas nie doczekała się tak obszernego opracowania.
Odbrązawianie legendy
O życiu Kazimierza Deyny pisali dotychczas dwaj autorzy – Wiesław Wika w książce „Kaka. Chłopak ze Starogardu” oraz Stefan Szczepłek w bardziej znanej biografii zatytułowanej po prostu „Deyna”. Druga z tych pozycji słusznie uważana była dotychczas za bardziej kompleksową, choć nie brakowało w jej przypadku głosów krytyki. Część odbiorców zarzucała znanemu dziennikarzowi sportowemu, że pisał książkę „na kolanach”, nie starając się ukryć osobistej sympatii do opisywanej postaci, przeradzającej się często w uwielbienie. To wpłynęło oczywiście na formę biografii i oczywistym było, że Szczepłek, choć wspominał o późniejszych problemach „Kaki” z alkoholem i hazardem, nie zabiegał o pozyskanie informacji, które mogłyby postawić piłkarza w złym świetle. Z publikacji „Deyna” trudno dowiedzieć się wiele o tym, jakim człowiekiem był legendarny zawodnik Legii, kiedy zrzucał klubowy dres i wracał do domu lub, co zdarzało się częściej, ruszał w miasto.
Dopiero Wiktor Bołba dotarł do kolegów Deyny, którzy znali takie historie i przedstawił je w książce. – Mając ogromną wiedzę na temat jego życia, chciałem być przede wszystkim uczciwy – zaznaczał niedawno autor w wywiadzie dla bloga Książki Sportowe. Trzeba jednak przyznać, że fragmentów mówiących o przelotnych romansach Kazimierza Deyny w najnowszej biografii nie jest znowu tak wiele. Co istotne, koledzy „Kaki” – Janusz Żmijewski i Tadeusz Nowak, którzy najczęściej przybliżają historie o podbojach „Księcia nocy”, nie przekraczają granicy dobrego smaku. Podczas zapoznawania się z tymi anegdotami na twarzy czytelnika gości raczej uśmiech. Opowieści o Żmijewskim, którego matka oskarżyła o małżeńską zdradę, choć to Deyna zabawiał się w użyczonym przez kolegę mieszkaniu czy historia z odwiedzinami „Kaki” w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie („Krótko i drogo”) dodają tylko książce kolorytu, odbrązawiając jednocześnie legendę piłkarza Legii.
Kawał porządnego rzemiosła
Sposób prezentacji bohatera zaliczyć trzeba autorowi na plus. Choć Wiktor Bołba nie popada w pompatyczne tony i nie wychwala pod niebiosa Kazimierza Deyny, fragmentami można odczuć, że ten zawodnik znaczy dla niego bardzo wiele. Jest to szczególnie odczuwalne w przypadku oceny boiskowych poczynań „Kaki” – w niektórych przypadkach autor za wszelką cenę stara się tłumaczyć jego słabszą formę czy złe zagranie, co najlepiej obrazuje chyba opis feralnego rzutu karnego w meczu z Argentyną na mundialu w 1978 roku. Bołba pisze, że wpływ na nieskuteczne wykonanie jedenastki mógł mieć Zbigniew Boniek, który wyraził chęć strzelania „z wapna”, czym miał zdeprymować kapitana reprezentacji. Pewnie czynników, które złożyły się na mizerny efekt końcowy, było wiele, ale czasem trzeba po prostu przyjąć, że Deyna, jak każdy, nawet najlepszy piłkarz, mógł po prostu tym razem źle kopnąć piłkę.
Generalnie jednak narrację ocenić wypada pozytywnie. Może pod względem językowym nie jest to literackie arcydzieło, ale już porządne rzemiosło dziennikarskie – jak najbardziej. Zagłębiając się w kolejne strony książki odczuć można także ogrom pracy, jaką autor włożył w jej powstanie. Czytelnik znajdzie w biografii mnóstwo wypowiedzi osób, które znały Deynę – jego żony Marioli, rodzeństwa, kolejnych trenerów czy kolegów z boiska. Część z nich Wiktor Bołba zdobywał samodzielnie, część pochodzi z prasy i książek, gdyż pozycja „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy” doczekała się pokaźnej bibliografii. Widać wyraźnie, że biografia jest efektem wieloletniej pracy autora, co dobrze obrazują zdjęcia mozolnie gromadzonych pamiątek po piłkarzu, które uatrakcyjniają opis. Pod względem graficznym w przypadku pozycji wydanej przez The Facto też jest nieźle, choć do wzorcowego w tym aspekcie trzeciego wydania biografii „Deyna” trochę brakuje.
Biografia kompletna
Na początku recenzji napisałem, że pozycja Wiktora Bołby jest biografią kompletną. W istocie tak właśnie jest. Już sam fakt, że publikacja liczy blisko 350 stron, jest tego potwierdzeniem. Autor bardzo skrupulatnie i z zachowaniem chronologii przedstawia bohatera. Na pierwszych stronach opisuje historię rodziny Deynów, później skupia się na dzieciństwie piłkarza w Starogardzie Gdańskim, początkach przygody z piłką, przejściu do ŁKS-u Łódź, a następnie długim okresie spędzonym w Legii Warszawa i karierze reprezentacyjnej. Gdzieś między opisem sportowych wyczynów „Kaki” znajduje się historia prywatnego życia gwiazdy Legii Warszawa. Jest o wspomnianych już miłosnych podbojach, początkach związku z Mariolą, a później o małżeństwie z tą właśnie kobietą. Żona Kazimierza Deyny odgrywa w książce niebagatelną rolę, gdyż to właśnie ona jest źródłem większości informacji, często bardzo intymnych, o usposobieniu męża – pięknych chwilach, kiedy piłkarz potrafił być romantyczny, ale także tych złych, kiedy okłamywał i zdradzał.
W książce Bołby bardzo obszernie opisany został także wątek jego kariery zagranicznej w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Te kilkadziesiąt stron traktujących o ostatnich latach życia Deyny, przynosi wiele ciekawych informacji. Czytelnik dowie się z nich między innymi tego, jak to się stało, że rozpadło się małżeństwo Kazimierza i Marioli, dlaczego zawodnik w Manchesterze City nie cieszył się zaufaniem szkoleniowców, choć jego umiejętności doceniali koledzy z boiska czy w jaki sposób został oszukany przez Teda Miodońskiego i stracił dorobek życia. Autor dokładnie przedstawia kres kariery wielkiego zawodnika, nie pomijając problemów z hazardem i alkoholem, a wszystko to okraszone jest licznymi wypowiedziami zawodników, którzy grali z „Kaką” na Wyspach Brytyjskich i za Oceanem. Ciekawym fragmentem są także słowa Pawła Zarzecznego, który miał okazję przeprowadzić z Deyną ostatni wywiad w jego życiu.
Polski Garrincha
Warto zaznaczyć, że obraz bohatera, jaki wypływa z lektury pozycji „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy”, jest nad wyraz ludzki. Deyna, choć piłkarzem był wybitnym, w życiu łatwo ulegał pokusom. Nie mam tutaj na myśli wyłącznie słabości do kobiet, ale także skłonności do sięgania po kieliszek czy regularnego przepuszczania pieniędzy w kasynach, o czym w swoim dziele pisze Bołba. Czytając jego książkę, czytelnik zaczyna się zastanawiać, jak potoczyłyby się losy tego świetnego zawodnika, gdyby potrafił oprzeć się słabościom i nie unikał ciężkiej pracy. Z drugiej jednak strony, czy wtedy kibice darzyliby tego piłkarza tak wielką miłością? Wszak nie od dziś wiadomo, że człowiek łatwiej utożsamia się nie z herosami pozbawionymi wad, a bohaterami jak najbardziej ludzkimi, którzy pokazują, że każdy czasem popełnia błędy.
Czytając biografię Kazimierza Deyny, w pewnym momencie przypomniała mi się historia Garrinchy, świetnie opisana w książce Ruya Castro „Garrincha. Samotna gwiazda”. Punktów wspólnych w życiorysach obu piłkarzy, oczywiście z zachowaniem wszystkich różnic czasowych, geograficznych i kulturowych, jest wiele. Obaj obdarzeni byli niesamowitym piłkarskim talentem, obaj przepadali za kobietami, obaj wreszcie mieli kłopoty z alkoholem, co ostatecznie doprowadziło ich do upadku i śmierci. Tyle tylko, że o ile o brazylijskim zawodniku możemy mówić jako o sportowcu nieco zapomnianym, w przypadku Kazimierza Deyny takie stwierdzenie mijałoby się z prawdą. Dzięki osobom takim jak Wiktor Bołba, pamięć o tym piłkarzu przetrwała i kultywowana będzie przez kolejne lata. Najlepszym tego dowodem ostatni rozdział książki zatytułowany „Legenda wiecznie żywa”, w którym autor przybliża m.in. okoliczności sprowadzenia do Polski prochów piłkarza, nazwania jego imieniem trybuny na przebudowanym stadionie Legii czy zastrzeżenia w warszawskim klubie koszulki z numerem „10”. Ciekawe uzupełnienie lektury, dzięki któremu łatwiej zrozumieć, jak ważną postacią dla kibiców stołecznego zespołu jest Kazimierz Deyna.
Ludzka twarz legendy
Podsumowując, trzeba przyznać, że pozycja „Deyna. Geniusz futbolu, książę nocy” to najlepsza biografia tego piłkarza, która ukazała się dotychczas w Polsce. O ile na poziomie kunsztu pisarskiego Bołba nie może raczej rywalizować ze Stefanem Szczepłkiem, o tyle na pozostałych polach wypada bardzo dobrze. Tak obszerną, wręcz dokumentalną książkę mógł napisać tylko ktoś, dla kogo Kazimierz Deyna był kimś więcej niż zwykłym piłkarzem. Choć autor biografii jest orędownikiem kultu „Kaki”, udało mi się opisać jego historię bez popadania w nadmierny zachwyt. Dużą zaletą pozycji kustosza muzeum Legii jest fakt, że zawarł w książce nowe informacje i anegdoty, które, nawet jeśli przez niektórych mogą zostać odebrane niezbyt przychylnie, na pewno nie strącają Deyny z piedestału wielkości. Sprawiają raczej, że jego historia nabiera nad wyraz ludzkiego wymiaru.