Andres Iniesta. Artysta futbolu. Gra mojego życia Recenzja

Andres Iniesta. Artysta futbolu. Gra mojego życia

Okładka

Okładka

Hiszpański futbol w ostatnich latach podziwiany jest za efektowny styl, który rozpoczął przez reprezentację i kluby z tego kraju kolekcjonowanie kolejnych trofeów. Jednym z ojców osiąganych przez „La Roja” i FC Barcelonę sukcesów jest niepozorny chłopak z Fuentealbilli.

W listopadzie 2016 roku wydawnictwo Sine Qua Non powoli zamykając rok wydawniczy zdecydowało się na publikację przekładu książki „La jugada de mi vida„, poświęconej życiorysowi Andresa Iniesty. Oryginalna wersja tego tytułu ukazała się zaledwie kilka miesięcy temu w ojczyźnie sportowca i nie jest typową autobiografią, bowiem pomimo zwierzeń piłkarza, przeważają w niej opinie i historie opowiedziane o nim przez jego znajomych.

Główny bohater nie znajduje się na liście najpopularniejszych sportowców, nie często znajduje się na okładkach gazet, nie daje również powodów do tworzenia plotek i umieszczania jego zdjęć w tabloidach. Czy warto zatem sięgnąć po jego historię? Jak najbardziej. To nie jest opowieść Andresa, tylko o Andresie, jego bliskich i ważnych dla niego ludziach. Jest „światowym dziedzictwem UNESCO”, bez którego europejski futbol nie byłby taki sam.

Wśród wielu rozdziałów, kilka wątków poruszanych jest kilkukrotnie. Szczególnie ważnym tematem jest postać Daniego Jarque. Autorzy spisali wewnętrzne rozterki Iniesty, które przeżywał nie jako piłkarz a jako człowiek. Wtedy też uświadomił sobie, jak istotną rolę w naszej egzystencji pełni psychika. Piłkarz, którego głowa nie pracuje w odpowiedni sposób ma  również problem z ciałem, które przestaje działać. To właśnie w tym okresie hiszpański pomocnik zmagał się z kontuzjami mięśniowymi, które ograniczały jego zdolność do gry. Przytoczony zostaje fragment, który był „pomostem między niebem a ziemią”, czyli sławny finał Mistrzostw Świata, w którym Iniesta oddał hołd zmarłemu przyjacielowi i jego wzruszonej żonie, która zdecydowała się obejrzeć w telewizji pierwszy mecz od śmierci męża.

Kolejny raz, w związku z książką o FC Barcelonie, poczytać możemy o kulisach atmosfery panującej w szkółce La Masia, do której w młodym wieku musiał przeprowadzić się Andres. Choć rozstanie jest trudne zarówno dla przyszłych gwiazd, jak i ich rodziców, od lat jest doskonałym weryfikatorem talentu i charakteru najmłodszych adeptów futbolu.

Całkiem niedawno dane mi było czytać biografię Cristiano Ronaldo Guillema Balague. W przeciwieństwie do sytuacji rodzinnej portugalskiego piłkarza, ojciec Iniesty miał dla swojego syna zdecydowanie więcej czasu, otaczając go wsparciem i opieką. Wychowanie sprawiło, że Iniesta jest bardzo rodzinnym człowiekiem, troszczącym się o innych bardziej, niż o siebie.

Sporo miejsca poświęconego jest nie kolegom z boiska, a trenerom, z którymi przyszło mu współpracować. Osobne rozdziały – niektóre krótsze, niektóre dłuższe – poświęcono Guardioli, Rijkaardowi, czy Del Bosque. Często przywoływana jest też prawdopodobnie najbardziej znana bramka Iniesty z ostatnich sekund rewanżowego meczu Ligi Mistrzów z Chelsea. Pod koniec zaczyna się druga część książki, w której swoje zdanie na temat Iniesty wyrażają byli i obecni piłkarze FC Barcelony oraz kadry narodowej.

„Artysta futbolu” udowadnia, że nie można dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Sportowcy są tacy sami, jak inni – z sukcesami, problemami i porażkami – tylko z większym stanem konta bankowego.

„(…) mój syn ma talent, ma coś wyjątkowego. (…) Nie jestem pewna, co dokładnie, ale… jest dobrym człowiekiem.” Słowa matki doskonale podsumowują też tę książkę. Bo to dobra książka była…

[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]

Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.