Del Piero? No, dobry. Pirlo? Dobry. Mila? Też dobry!

Sebastian Mila. Autobiografia

Del Piero? No, dobry. Pirlo? Dobry. Mila? Też dobry!

Okładka

65. minuta spotkania. Wydaje się, że obrońca Manchesteru City FC wybił piłkę spod nóg Grzegorza Rasiaka w prawidłowy sposób, jednak sędzia tego spotkania przyznaje Groclinowi rzut wolny. Jest 1:0 dla angielskiej drużyny. Sytuacja – jak przyznaje główny bohater tej opowieści – była idealna na prawą nogę Tomasza Wieszczyckiego. Tylko podejść i załadować piłkę w okno, tak jak tylko on to potrafił. Ten jednak mówi: „Uderzaj Sebastian”. Uderzył. Trafił. Piłka zatrzepotała w siatce. Mimo szesnastu lat, jakie upłynęły od pucharowej przygody Groclinu Dyskobolii, pamiętam tę bramkę, jakby padła wczoraj. Sebastian Mila, wykonawca tego symbolicznego stałego fragmentu gry, miał szczęście do trafień, które obrastały legendą. To on przecież przypieczętował historyczne zwycięstwo reprezentacji Polski z Niemcami. Teraz, wspólnie z Leszkiem Milewskim, opowiedział nam swoją historię.


 

Autobiografia Sebastiana Mili, choć dostępna już na Targach Książki w Krakowie, swoją właściwą premierę mieć będzie dopiero w połowie listopada. Na niewiele ponad czterystu stronach główny bohater tej opowieści zamierza przedstawić czytelnikom „słodko-gorzki świat piłki nożnej”, jak zapowiada na stronie Wydawnictwa Sine Qua Non, które wydaje tę publikację.

Kiedy czyta się o życiu Sebastiana Mili można odczuć pewien dysonans. Jak to tak? Biografia polskiego piłkarza bez skandali, morza przelanego alkoholu i pieniędzy wydanych na wątpliwej jakości przyjemności? Da się? Da się. Siła tej książki tkwi w tym, że pomimo braku większych kontrowersji, to wciąż bardzo wciągają opowieść, z której klaruje nam się obraz człowieka szczęśliwego, szczerego i z odpowiednią dawką tego przysłowiowego oleju w głowie, który pozwala mu odpowiednio iść przez życie – zarówno sportowe jak i osobiste. Co ciekawe, widać, że Mila sporo czyta, bowiem zdarza mu się cytować nieoczywiste lektury sportowe, jak „Straszliwie sam” Raymonda Domenecha (Dom Wydawniczy REBIS, 2013). Swoją drogą, to też dobra publikacja.

ZOBACZ ODCINEK LIGI LITERACKIEJ POŚWIĘCONY TEJ KSIĄŻCE

Przyjemnie czyta się wspomnienia piłkarza, który jeszcze niedawno biegał po ligowych boiskach, bo pozwala to na spojrzenie na pewne sytuacje, które wciąż żyją w naszej pamięci z nowej perspektywy. Wewnątrz znaleźć można wiele opowieści o ligowej rzeczywistości, kulisów z szatni ŁKS, Śląska Wrocław, czy przyjaźni piłkarza z Tomaszem Wieszczyckim. Mila przypomina także fenomen Groclinu, który jakiś czas temu dzielnie walczył na rodzimych i europejskich boiskach oraz jego późniejszy wyjazd za granicę. Nie sili się na wybielanie własnych decyzji – jeśli coś w jego karierze nie potoczyło się tak, jak powinno, to zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie przez jego złe wybory, a nie nieuczciwego trenera, czy kolegów z boiska. Nie szuka winy u innych, po prostu. Jak wtedy, gdy wybierając apartament po transferze do Austrii Wiedeń zdecydował się na niespełna 200-metrowe mieszkanie a otrzeźwienie przyszło po prostym pytaniu, jakie padło z ust jego przyszłej żony: po co ci to, jak mieszkasz tutaj sam? Proste i trafne spostrzeżenie, o jakim niewielu z nas by pomyślało, stojąc przed wyborem luksusowego lokalu. Jak już wspominamy o Uli, bo tak ma na imię partnerka zawodnika, to jest ona – wraz z córką – paliwem, które napędzało życie Mili jako człowieka. We wstępie zachwycał się tym, że udało nam się wygrać z Niemcami, mistrzami świata. W kontekście rodziny sam występuje w roli mistrza świata – jako dobry ojciec i mąż.

Widać w tej książce też mistrzowskie piętno odciśnięte przez Leszka Milewskiego. Dziennikarz w swoim stylu poprowadził tę rozmowę na właściwe tory, wyciągając z Mili historie ciekawe, które później w równie ciekawy sposób przelał na papier. Technicznie książce też nie można nic zarzucić – wydawca uniknął literówek, czy błędów redakcyjnych, które tak często zdarzają się w książkach sportowych. W środku znaleźć można również kilka czarno-białych fotografii i krótką kolorową wkładkę zdjęciową, jednak w większości książka składa się z tekstu. I dobrze, bo opisane historie wciągają, dzięki czemu książkę, pomimo obszernej zawartości, spokojnie można skończyć w dwa wieczory.

Jeśli mamy uznać, że autobiografia ma za zadanie podsumować i rozliczyć karierę sportowca, to ta książka jest doskonałym przykładem, jak taki tytuł powinien wyglądać. Jako się rzekło, Mila w swoich relacjach jest szczery i otwarty oraz – a w zasadzie przede wszystkim – nie było dla niego tematów tabu, które przemilczał. Jego autobiografia jest jedną z lepszych książek piłkarskich, jakie pojawiły się w ostatnich latach na polskim rynku literatury sportowej. Oby więcej takich publikacji.

[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysiek Baranowski[/dropshadowbox]

Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.