Encyklopedyczna wiedza o ewolucji taktyki w polskiej piłce

Bartłomiej Najtkowski

Książka „Polska myśl szkoleniowa” prowadzi nas przez całą historię polskiej piłki. Zaczyna się od narodzin futbolu w naszym kraju, zawiera też tak niedawno gorący temat jak praca Paulo Sousy w reprezentacji Polski. Poznajemy inspiracje polskich trenerów, ich koncepcje, autor zmierzył się też z największym mitem rodzimego futbolu.

Zdecydowanie najciekawszy jest początek książki, gdy autor wyjaśnia specyfikę Lwowa i Krakowa w kontekście futbolu i opisuje pierwszych nauczycieli futbolu na naszej ziemi, którzy pochodzili z Wysp Brytyjskich. CalderSinger – kto o nich słyszał? No właśnie, zakładam, że niewiele osób.

Rozważania o futbolu w kawiarniach

Jonathan Wilson swego czasu opisywał wiedeńskie kawiarnie, gdzie odbywały się pasjonujące dyskusje o futbolu. Zachodny przybliża nam podobne historie z… Krakowa. Interesujący jest ten ferment intelektualny u zarania polskiej piłki – nasz futbol kształtowali Brytyjczycy.  Pojawiali się też fachowcy z Węgier czy Czech.

Dowiadujemy się, jak gorący, wojowniczy temperament lwowiaków wpłynął na ich fascynację szkołą wiedeńską i dlaczego żyjący we względnym spokoju krakowianie postawili na szkołę budapesztańską.

Józef Kałuża – postać ikoniczna

Należy docenić, że autor przybliżył chociażby postać Józefa Kałuży jako jednego z pierwszych Polaków mających intelektualny wkład w rozwój futbolu nad Wisłą. Trenował, grał, szukał udoskonalenia szkoły wiedeńskiej w oddawaniu strzałów czy grze ciałem. Poznajemy też jego historię bohaterstwa, gdy nie chciał uleć nazistom.

Jak futbol ewoluował taktycznie, co przeważało

Czytając o wątkach taktycznych, dowiadujemy się, że początkowo w piłce nożnej dominującym ustawieniem było 2-3-5, które Herbert Chapman z czasem odrzucił na rzecz 3-2-2-3. Czytamy w tym kontekście o roli obrońców i łączników, wywód imponuje wnikliwością. Wizjonerska rola Alexa Jamesa, byłej gwiazdy Arsenalu, który swego czasu uczył futbolu Polaków to również arcyciekawy wątek. Wiedzę czerpał od niego Kałuża. Doceniam autora, że wzbogacił narrację, uwzględniając ówczesne okoliczności życiowe w obliczu wojny.

Koncewicz w oflagu, wojenna trauma 

Czytamy więc także o Ryszardzie Koncewiczu, który spędził kilka lat w oflagu. A po chwili przechodzimy do niuansów taktycznych i tego, że na system WM patrzył przez pryzmat organizacji gry. Poznajemy dawny Lwów i Wacława Kuchara, multidyscyplinarnego sportowca wielkiego formatu. Jeden z węgierskich trenerów, który miał trafić do Polski został powieszony. To godne uznania, że Zachodny osadził życiorys niektórych opisywanych postaci w realiach wojennych.

Kontakty z Francją

Dla mnie czymś nieoczekiwanym był fragment o kontaktach ludzi polskiej piłki, którzy sprowadzili do naszego kraju Francuza z referencjami pomysłodawcy Pucharu Europy, notabene trenera – dziennikarza, a zatem Gabriela Hanota. To on kogoś podsunął naszym rodakom.

Górski nie tylko „miał nosa”

Ważnym fragmentem książki Michała Zachodnego jest walka ze stereotypem przedstawiającym Kazimierza Górskiego jako trenera, który… miał nosa i nic poza tym. Bowiem jego obserwacje różnych drużyn, czerpanie inspiracji od Brazylii, ćwiczenie wyprowadzania piłki, zwrócenie uwagi na psychologiczny aspekt sportu – to było przenikliwe. Zachodny też „odkłamał” mecz na Wembley. Okazuje się, że to nie była wcale obrona Częstochowy…

Gmoch i nauka

W książce czytamy o różnych ustawieniach, funkcji libero, ryglu. Polska piłka nie jest przedstawiania w oderwaniu od europejskich i światowych trendów taktycznych.  Naukowe podejście do gry Jacka Gmocha, pionierskie w polskim futbolu, jego press zona – to kolejny interesujący wątek, taki smaczek, który oczywiście nie umknął Zachodnemu.

Uprzedzenia wobec cudzoziemców

Autorowi udało się pokazać negatywny stosunek środowiska trenerskiego do obcokrajowców, w czym prym wiódł jeden z nestorów polskiej myśli szkoleniowej. Leo BeenhakkerPaulo Sousa byli „niekochani” od początku przez wielu. To skłania do refleksji nad zaściankowością pewnych kręgów… Portugalczyk został oceniony bez populizmu. W narracji Zachodnego nie jest ani nieudacznikiem, ani wybitnym trenerem. Autor spojrzał też szerzej na kadencję Jerzego Engela, o którym często mówi się z ironią w kontekście książki „Futbol na tak”. A to błąd i spłycanie tematu. Czytając o Henryku Kasperczaku, można mieć poczucie: szkoda, że on nigdy nie poprowadził naszej kadry.

Zaletą książki Michała Zachodnego jest uwzględnienie całej historii polskiej piłki. Autor pokazuje wady, ale również dowodzi, że mieliśmy w dziejach naszego futbolu ludzi z dużą inwencją. Nie ma tu ani triumfalizmu, ani defetyzmu. Są za to cenne i obiektywne sądy, a research imponuje.