Przegrać wygrany mecz…

Krzysiek Baranowski / cytowany fragment: Dziennik Polski

Środek tygodnia, późne godziny popołudniowe. Słońce leniwie przypieka trawę na boisku, gdy obie drużyny powoli kompletują skład by zagrać ligowy mecz. Kadra nie jest liczna – jeden z zawodników zmienił klub, drugiego wsadzili w kamasze, trzeci jest zawieszony. To nie realia dzisiejszej C Klasy, lecz spotkań Wieczystej ze Zwierzynieckim w latach 40. ubiegłego wieku.

3 października 1948 roku Wieczysta mierzyła się w będącej wówczas drugim poziomem rozgrywek piłkarskich w Polsce krakowskiej klasie A ze Zwierzynieckim. To była czwarta kolejka ligowa, jesienna, bo system wiosna-jesień wejść miał w życie dopiero za kilka lat. Wybiegając nieco w przyszłość, Wieczysta była wówczas rewelacją rundy, kończąc ją na pozycji lidera, dojeżdżając do ósmej kolejki bez porażki, pierwsze bramki tracąc w siódmej. Wracając jednak do samego meczu – intensywnego i zaciętego – po bramce Zdzisława Dwernickiego z rzutu karnego zespół z Rakowic prowadził przez większą część spotkania. Jak wspominał ówczesny „Dziennik Polski”, „spotkanie zostało przy stanie 1:0 dla Wieczystej na 35 min. przed końcem odgwizdane przez sędziego Rutkowskiego jun. na skutek niepodporządkowania się grających jego decyzjom”. Wydział Gier i Dyscypliny Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej długo zastanawiał się co w takiej sytuacji zrobić. Walkower nie wchodził w grę, bowiem arbiter przerwał spotkanie w związku z nieodpowiednim zachowaniem obu zespołów, nie było więc na kogo zrzucić winy za zaistniałą sytuację.

Decyzja zapadła – dogrywamy ostatnie 35 minut w przyszłym roku. Była środa, 15 czerwca. Obie drużyny stawiły się przed sędzią Seichterem zdekompletowane – Wieczysta w dziesięciu, bo Dwernicki – jeden z trzech zawodników klubu wymieniany przez „Przegląd Sportowy” jako potencjalny kandydat do gry w reprezentacji Polski – grał już w Resovii. Zwierzyniecki na boisku pojawił się w ósemkę – jeden z zawodników przeszedł do Wisły, drugi akurat był na wojskowych ćwiczeniach, trzeci – jako się rzekło – odbywał karę dyscyplinarną. Życie uczy, że przewaga dwóch osób na placu gry i jednobramkowa zaliczka to zbyt wiele, by spać spokojnie…

„Oczekiwana z wielkim zainteresowaniem dogrywka 33 minutowa (…) przyniosła nieoczekiwane, ale w pełni zasłużone zwycięstwo Zwierzynieckiemu. Mimo osłabienia, Zwierzyniecki zagrał tę dogrywkę bardzo sprytnie. Pozostawiając pięciu ludzi w formacjach obronnych, w ataku zostawił tylko Wawrzusiaka, Ostrowskiego i Piekle. To wystarczyło – aby słabo grającej Wieczystej strzelić dwie bramki, tym bardziej, iż bronił rezerwowy bramkarz zamiast Nocka, który przypatrywał się zawodom leżąc za bramką. Szybkie i proste ataki Zwierzynieckiego przyniosły mu już w 4 min. gry wyrównanie. (…) Doping zwolenników Zwierzynieckiego zrobił swoje. Drużyna „Lajkoników” – jak popularnie nazywany jest w Krakowie Zwierzyniecki – ruszyła z impetem do ataku, chcąc teraz nie tylko utrzymać wynik, ale i wygrać. Udało się jej to dopiero w 14 minucie gry, kiedy strzał Wawrzusiaka bramkarz odbił za słabo, a nadbiegający Ostrowski zdobył zwycięską bramkę. Pozostałe 19 minut przeważała Wieczysta, ale zagrała źle taktycznie. Zamiast rozciągnąć przeciwnika – przygniotła silnie, co pozwalało Zwierzynieckiemu skoncentrować wszystkie siły w polu obronnym, a tylko od czasu do czasu, bądź Wawrzusiak, bądź też Piekle lub Ostrowski, zapędzali pod bramkę przeciwnika. Wykopy na auty i strzały Wieczystej ponad bramką przyczyniły się również do upływu czasu, w konsekwencji czego Zwierzyniecki zszedł z boiska jako zwycięzca, będąc przed meczem przekonany, iż Wieczysta zdoła utrzymać zwycięstwo, jakie dawała jej bramka strzelona w pierwszej części zawodów.”

Niniejszy post został napisany na podstawie danych zebranych przeze mnie do książki o historii KS Wieczysta, którą aktualnie piszę. Jej wydanie zaplanowane zostało na 2021 rok.