Neymar Jr. Chłopak, który urodził się, by grać w piłkę Fragment

Neymar Jr. Chłopak, który urodził się, by grać w piłkę

Patronat

Neymar Jr. Chłopak, który urodził się, by grać w piłkę Fragment

– Był raz sobie radosny, zwinny chłopczyk o kręconych włosach, ciemnych oczach i rozbrajającym uśmiechu. Urodził się w Brazylii, wielkim państwie Ameryki Południowej, które 500 lat temu odkryli portugalscy żeglarze.

Historia Neymara, bo o nim mowa, w taki właśnie sposób rozpoczyna się w nowej książce Yvette Żółtowskiej-Darskiej. „Chłopak, który urodził się, by grać w piłkę” wydany przez Burda Publishing to kolejna część znakomitej serii dla najmłodszych czytelników, w której autorka przedstawia kulisy życia najlepszych piłkarzy na świecie. Robi to w sposób, który zarówno bawi, jak i uczy, czyli w sposób dostosowany do grupy docelowej swoich książek.

Zawartość książki

Zawartość książki

Tekst jest tutaj pomieszany z fotografiami i grafikami, które wyjaśniają nie tylko życiorys sportowca, ale również przybliżają historię jego ojczyzny.

[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]

„Po powrocie ze szpitala do domu pani Nadine proponuje:
– A gdyby tak nazwać młodego Matheus (wymawiaj: Mateusz)?
– Dlaczego nie? Ładne imię – zgadza się mąż, ale nie wydaje się zbytnio przekonany. Pani Nadine zresztą też nie i dlatego postanawiają, że zanim pan Neymar pójdzie zarejestrować syna w urzędzie stanu cywilnego, wypróbują „Matheusa” w domu. Po tygodniu okazuje się, że imię nie jest złe, ale i tak wszyscy mówią na chłopca Juninho (wymawiaj: Żuninju), co jest zdrobnieniem od Júniora (wymawiaj: Żuniora).
Juninho.
Mały Júnior.
Júniorek.
Słodko, ale przecież nie dadzą dziecku takiego imienia w urzędzie.
Dlatego staje na „Matheusie”, a zadaniem taty jest teraz dopełnić odpowiednich formalności w urzędzie.
Czy domyślacie się już, co się stało?
W połowie drogi z domu do urzędu stanu cywilnego młody tata podjął zasadniczą decyzję.
– Kochanie – powiedział do żony po powrocie – nie dałem młodemu na imię Matheus. Nasz syn nazywa się Neymar.”[/dropshadowbox]

Choć autorka nie jest dziennikarzem sportowym, a swoją wiedzę czerpała spisując tę publikację m.in. z innych książek o Neymarze, na uwagę zasługuje ilość pracy, wkładanych we wszystkie jej książki. Choć trafić mają one do dzieci, tytuły wydane w zapoczątkowanej przez nią serii nie są krótkimi broszurkami ze zdjęciami, jak często ma to miejsce. Swoim nazwiskiem zawsze gwarantuje kilkadziesiąt stron opowieści, która zaciekawi nawet najbardziej wybrednych maluchów.