Misja Helikopter Recenzja

Misja Helikopter

Okładka

Chociaż na pierwszy rzut oka góry i lotnictwo łączy niewiele, obie pasje Simone Moro mają jeden wspólny mianownik – możliwość przebywania wysoko ponad głowami zwykłych śmiertelników.

Początek 2017 roku to intensywny czas dla wydawnictwa Agora. Firma specjalizująca się w publikacji książek o górskiej tematyce ma w planach wydanie kilku takich właśnie tytułów. Jeden z nich  ukazał się już 25 stycznia.

Pierwszą tegoroczną premierą wydawcy z Czerskiej jest pozycja napisana przez Simone Moro – „Misja Helikopter”. Ów książka jest opowieścią autora na temat jego drogi do zdobycia licencji pilota, co ostatecznie zakończyło się realizacją obmyślonego przez niego planu, zakładającego utworzenie powietrznego pogotowia ratunkowego w Himalajach.

Simone Moro to włoski alpinista i himalaista, który jako drugi – po Jerzym Kukuczce – zdobył zimą cztery ośmiotysięczniki. Do jego największych sukcesów zaliczyć można także zdobycie ośmiu z czternastu najwyższych szczytów świata, z czego Mount Everest „odwiedził” aż czterokrotnie.

Główny bohater poprzez krótkie wprowadzenie, w którym poznajemy ideę wydanej książki, wyjaśnia czytelnikowi, jak ukształtowała się jego miłość do helikopterów. Maszyny te towarzyszą nam we wszystkich rozdziałach opowieści, będąc tłem dla opisywanych w telegraficznym skrócie wypraw Moro. Z książki nie dowiemy się, jak się wspinać – dowiemy się zaś, jaką rolę odegrały w jego wyprawach latające maszyny, w czym pomogły i co udało się dzięki nim uzyskać. Z każdej kolejnej przerzuconej kartki widać szacunek, jakim Simone obdarzył ten specyficzny środek transportu, począwszy na 2004 roku, gdy niespodziewanie przyszło mu pilotować śmigłowiec w drodze na Annapurnę.

Przyzwyczajony do wolności, jaką dały mu górskie podróże, Simone Moro narzeka na europejskie ograniczenia.  Coś, co w rejonach Katmandu, czy innych egzotycznych okolicach jest problemem, z którym poradzić można sobie skinieniem głowy, na naszym kontynencie urasta do rangi niemożliwego do rozwiązania problemu ze względu na wszechobecną biurokrację. Kilkukrotnie autor opisuje sytuacje, w których realizacja postawionych przez niego celów była utrudniona lub sztucznie przedłużana. Cóż, taki mamy klimat, aczkolwiek sam często przesadza, jak w przypadku krytykowania okresowych przeglądów helikopterów pomimo wciąż działających poszczególnych części.

Pomimo tematu przewodniego w postaci latania, czytelnik nie znający realiów zdobywania górskich szczytów wynieść z książki może także respekt do natury. Jeden błąd lub przypadek może stanowić o czyimś życiu. Autor tracił podczas realizacji swojej pasji przyjaciół, a każda wyprawa mogła skończyć się również jego śmiercią. Wystarczył jeden nieprzemyślany ruch…

Książkę czyta się szybko (niewiele ponad 200 stron) i sprawnie. Napisana jest w ciekawy sposób, dzięki czemu siadając do niej wieczorem, skończyć można ją jeszcze tego samego dnia. Problemem jest tematyka, która przypadnie do gustu głównie fanom górskich  zdobywców. Reasumując, „Misja Helikopter” to ciekawa pozycja, ale prawdopodobnie nie trafi do każdego.

[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”auto” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Krzysztof Baranowski[/dropshadowbox]

Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.