Michael Jordan. Życie Recenzja

Michael Jordan. Życie

Sportowa Książka Roku 2015

Pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy pierwszy raz na moich nogach znalazły się popularne „Jordany”. Wówczas, jako mały człowieczek, nie wiedziałem jeszcze, że nazwa tych butów to nie tylko zbiór przypadkowych liter, ale nazwisko słynnego sportowca.

W 2014 roku, dzięki Wydawnictwu Sine Qua Non jestem w stanie przeczytać biografię koszykarza, dzięki któremu w młodości mogłem w komforcie biegać po betonowych boiskach pod blokiem. „Życie”, mające 688 stron było dużo bogatsze, niż te kilkaset kartek.

Nie sposób w przypadku tej pozycji nie odnosić się do innej biografii, wydanej przez to wydawnictwo pod koniec roku, czyli „Mojej prawdy” Tysona. Kolejna opowieść czarnoskórego chłopaka, który osiąga sukces i staje się mężczyzną wciąga równie mocno. Jordan, po okresach zagubienia w młodości i typowych dla swojego wieku rozterkach krzepnie w szkole średniej, z której trafia na parkiety NBA i tutaj zaczyna się najciekawsza część historii.

Kariera amerykańskiego koszykarza w pigułce znana jest również przez tych, niezainteresowanych sportem. Nie wszyscy jednak wiedzą o trudnym charakterze Jordana, który traktował mniej uzdolnionych kolegów nierzadko z pogardą, stawiając ponad kontakty interpersonalne zwycięstwa na parkietach. Michael chciał podporządkować sobie drużyny, w których występował, a jego totalitarne zapędy utemperował dopiero Phil Jackson.

Oglądając „Kosmiczny mecz” można uznać, że Jordan to fajny gość. Nic z tych rzeczy. MJ nie był miłym facetem, chociaż trudno opisać go – wzorem Tysona – „czarnuchem z przyczepy”. Potrafił jednak w specyficzny sposób prowokować rywali, a sam miał problem z dopasowaniem się do otaczającego go społeczeństwa.

Rozmiar „Życia” uświadamia czytelnikowi ogrom materiałów, zebranych przez Lazenby’ego do spisania tej książki. Dziennikarz, który spędził w halach NBA kilkanaście lat przelewa na papier historię, którą czyta się z zapartym tchem.

Po Tysonie, to kolejny mocny tytuł w księgozbiorze SQN końcówki tego roku. Co najważniejsze, autor nie koloryzuje swojego bohatera, nie idealizuje go, a pokazuje go takiego, jakim w rzeczywistości był. Rzetelna biografia – tak winny wyglądać następne książki tego typu.